piątek, 13 września 2013

Every rose has its thorns.

Wiedziałam, że muszę założyć sztampowe wdzianko, ale nie mogłam oprzeć się pokusie, aby pokazać jaka jestem. Przecież liczy się pierwsze wrażenie. I nic innego nie przyszło mi do głowy. Bo: "nie ma róży bez kolców". Koniec i kropka. I niech myślą co chcą, jestem jaka jestem, nie zamierzam się zmieniać.



Takie spotkania są zawsze stresujące- nie widzieliśmy się przecież przez ponad dwa miesiące. To jest wielki "spend", na którym każdy może wyrazić opinię o drugim, nie zawsze przychylną. Mam w zwyczaju podczas takich spotkań mówić tylko i wyłącznie takie komentarze, które po pierwsze są zgodne z prawda, a po drugie są życzliwe. Nie uważam, że bycie szczerym do bólu pomaga w czymkolwiek i tak komentarze w stylu "aleś przytyła", "masz takie matowe włosy" lub "ten sweter cię pogrubia" są paskudnym nawykiem. Bo nawet jeśli tak jest, to przecież nie musimy tego od razu wytykać, a poza tym- wszystko można powiedzieć tak, aby nikogo nie urazić. Dlatego chociaż formalnie i urzędowo, to chciałam na wstępie pokazać: jestem jak ta róża: piękna, pachnąca i miła w dotyku ;)- ale pamiętaj: mam kolce :)



Bluzka/T-shirt: Atmosphere; Marynarka/Jacket: La Female; Naszyjnik/Necklace: Giovanna
Spodnie/Trousers: Gap; Buty/Shoes-nn; Pasek/Belt-second hand; Torebka/Bag-BessBag

3 komentarze:

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.