Jak zwykle po wyprzedażach wiele sobie obiecuję. Listę rzeczy do upolowania przygotowuję zazwyczaj dużo wcześniej. I jak zwykle, wiele z tej listy nie mam szans zakupić. W tym roku miałam do wyboru jechać do
Futury w Krakowie lub kolejny raz odwiedzić
Silesię. Zwyziężyła Silesia, tylko dlatego, że już wczesniej miałam na oku bieliznę ze sklepu Intimissimi, a tego sklepu właśnie w Futurze brak. Och, ileż to razy nawzdychałam się do "mikołaja" podczas reklam
manueli, więc pomylić się nie chciał i zdecydował- pojedziemy po świętach (to wyłącznie z braku czasu nie chciałam się zgodzić przed, a poza tym koniecznie chciałąm jechać na wyprzedaże po świętach). Nauczeni doświadczeniem pojechaliśmy do Silesi już w godzinach dopołudniowych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy miejsca parkingowego szukaliśmy przez piętnaście minut. Potem też nie było wcale lepiej. Moje wielkie plany zakupowe zostały mocno ograniczone, bo albo musiałabym schudnąć do rozmiaru 34 albo przytyć- a tego nie chcę- do rozmiaru 46. Te rzeczy, które mi się podobały i pasowałyby na mnie, rozeszły się jak świeże bułeczki.
A co chciałam mieć
zdjęcie 1 i 2 Spódnice Mohito- fason ołówkowy i rozkloszowaną.
zdjęcie 3 Szorty H&M- imitacja skóry.
zdjęcie 4 spódnica plisowana Mango
zdjęcie 5 spódnica Zara
zdjęcie 6 sukienka Zara
zdjęcie 7 spodnie Zara
Polowałam jeszcze na swetry z Promod (takie z dłuższym tyłem) i różne dodatki np. z New Looka czy Orsay, ale uwierzcie, nawet tam nie dotarłam. Po odwiedzeniu tylko siedmiu sklepów okazało się, że minęło raptem trzy i pół godziny! Gigantyczne kolejki do przymierzalni, jeszcze większe do kasy i obłęd w oczach kupujących niemal wyrywających sobie wieszaki z rąk. Jak to mój maluch i małż przeżyli to nie mam pojecia, bo do tej pory jest dla mnie zagadką, kiedy ten czas tak zleciał. W każdym razie pierwszego cierpliwość skończyła się, kiedy głód dał o sobie znać i nawet noszenie na rękach na niewiele się zdało ( owszem skorzystałam z cudnego "pokoiku" przy publicznym wc do przewijania i karmienia dziecka, ale same wiecie co to jest za komfort, a raczej jego brak). Drugi stracił cierpliwość podążając za tłumem do wyjścia, szukając zaparkowanego auta, a potem stojąc w kolejce wyjazdowej dobre pół godziny. Do tego śnieg, na drogach ślisko, więc zanim przyjechaliśmy do domu było już ciemno. Tym sposobem straciliśmy przeszło pół dnia na wyprzedażach, niewiele kupując. Czary goryczy dopełnił brak wybranego modelu stanika w Intimissimi. Okazało sie bowiem, że bez fiszbin owszem jest, ale do rozmiaru C- a ten ledwo mi pół piesi zakrywał, czym się zdziwiłam, bo do tej pory myślałam, że stanik to jednak dobrać potrafię. Na otarcie łez zakupiłam bieliznę w F&F i zadowolona bardzo jestem. A co! Że nie Triumpha czy Victoria Secret, to teraz bez znaczenia dla mnie. Ważne, że jednak nie zwariowałam i dobrze szacowałam swoje miseczki. Bo przy karmieniu piersią niemal co miesiąc- a nawet częsciej- rozmiar stanika ulega zmianie, dlatego warto być przygotowanym na wszelakie ewentualności. Ja swoje początki pamiętam i też byłam dobrze zaopatrzona- przynajmniej tak mi się wydawało- niestety ten sam rozmiar innego modelu, kupowany przez internet, okazał się kompletną klapą i musiałam powrócić do zwykłych sportowych staników. Tym bardziej jestem zniesmaczona, że dla matek karmiących dobrej bielizny nie znalazłam w Intimisimmi.
Teraz już wiem, że ten czas mogłam śmiało poświęcić na zakupy on-line, w ciepełku, z kubkiem ciepłej herbatki czy dzieciem u cyca ;) I chyba na takie polowania wyprzedażowe będę zwracać uwagę.
Ale, ale.... coś tam jednak upolowałam. Przede wszystkim spódniczki
Concept, przecena z 249 na 99zł
imitacja skóry, wybrałam w kolorze ecru, 69,99
plisowana ze 169,99 na 69,99
Summa summarum jestem zadowolona, chociaż kolejny raz na taką wyprawę wyruszę pewnie dopiero za rok :) Zdecydowana jestem poświęcić ten czas na poszukiwania i realizację zamówień internetowych, zamiast biegać w szeleńczym pędzie za czymś, czego i tak moge nie kupić.