wtorek, 30 czerwca 2015

Nic nowego.

"Mamy weekend, a pogoda paskudna. Nic nowego"- słyszę z ust mojego ślubnego. Ma rację, bo ostatnio pogoda coś nam się zawiesiła. Kto to widział lato w trenchu? Brrr, jakbym w Londynie była, tylko mgieł brakuje. I nawet kolorystycznie przestało mi się chcieć, tylko wróciłam do czerni, wpisującej się idelanie w jesienny klimat tego lata. Do tego moje misternie układane włosy zaczęły kręcić się w bliżej nieokreślonym kierunku. Ja protestuję! Ja chcę lato!



piątek, 26 czerwca 2015

Zdrowie na tapecie. Markery nowotworowe.

Przyznam, że wszelkie badania ambulatoryjne nigdy nie nastawiały mnie optymistycznie. A myśl o zwykłych odwiedzinach w szpitalu- nie hospitalizacji- napawa mnie bliżej nieokreślonym lękiem. Jednak postanowiłam przełamać swój strach przed nieznanym i zdecydowałam, że najwyższa pora pomyśleć o swoim zdrowiu od strony medycznej, czyli sprawdzić co też moje geny mogą powiedzieć. Zdecydowałam się na badanie markerów nowotworowych. 

źródło: internet

Markery nowotworowe nazywane wskaźnikami nowotworowymi, to substancje chemiczne o zróżnicowanej budowie wytwarzane w tkankach organizmu. W zdrowych tkankach jest ich bardzo mało, jednak nowotwór powoduję ich produkcję. Markery są obecne w organizmie w okresie życia płodowego, osiągają wysokie stężenia, ale z biegiem lat zanikają. U człowieka dorosłego w normalnych warunkach nie powinny występować w ogóle. Wzrost stężenia markerów może, lecz nie musi, świadczyć o tym, że jesteśmy chorzy na nowotwór.  

źródło: internet

W wybranej przeze mnie klinice w Katowicach bada się następujące markery:

  • w przypadku mężczyzn – PSA, CEA, CA 19.9, 
  • w przypadku kobiet – CEA, CA 125, CA 15.3.
Badania na obecność markerów nowotworowych pomaga w określeniu stopnia ryzyka pojawienia się nowotworu określonego rodzaju, a tym samym umożliwia wczesne postawienie diagnozy i odpowiednią reakcję na ewentualny problem.

Marker CEA (antygen karcinoembrionalny) – nowotwór jelita grubego, nowotwór wątrobowokomórkowy, nowotwór trzustki, nowotwór żołądka, nowotwór płuca, nowotwór sutka, nowotwór rdzeniasty tarczycy, nowotwór szyjki macicy, nowotwór prostaty i nowotwór pęcherza moczowego.
Norma: 0,5-4,0 mikrograma/l; stężenie może być większe u kobiet w ciąży, u chorych z marskością wątroby, u palaczy tytoniu. Antygen rakowo-płodowy stosowany głównie w monitorowaniu raka jelita grubego. Istnieje wyraźna zależność między stężeniem CEA w surowicy, a zaawansowaniem nowotworu. Przykładowo w raku jelita grubego stwierdza się dodatnie wyniki u 20% chorych w stadium niezaawansowanym, 50% ze średnim zaawansowaniem nowotworu i u 95% chorych w końcowym okresie choroby. Przydatność diagnostyczna CEA jest ograniczona małą czułością wskaźnika. Powyżej normy: zwiększone stężenie może wystąpić u chorych na raka jelita grubego, odbytu, płuca, wątroby, trzustki, piersi, pęcherza moczowego, szyjki macicy, stercza. Ponadto w niektórych nienowotworowych chorobach, takich jak przewlekłe zapalenie trzustki, colitis ulcerosa czy rozedma płuc.

Marker PSA (swoisty antygen sterczowy) – nowotwór gruczołu krokowego. Glikoproteina wytwarzana jest przez komórki nabłonkowe gruczołów cewkowych prostaty, a także komórki nabłonkowe gruczołów okołocewkowych u kobiet. Jej stężenie w osoczu jest wielokrotnie mniejsze, niż w wydzielinie gruczołu sterczowego, i w warunkach prawidłowych wynosi wynosi poniżej 4 ng/ml.Powyżej normy: stężenie prawidłowe zależą od wieku badanego i wynoszą odpowiednio: < 2,5 ng/ml – 40-49 lat, <3,5 ng/ml – 50-59 lat, <4,5 ng/ml – 60-69 lat, <6,5 ng/ml powyżej 70. roku życia. Marker ten jest swoisty narządowo i wykrywany w miarach przekraczających normę wyłącznie w przypadkach procesów chorobowych w obrębie stercza, a najczęściej w procesach nowotworowych. Ważna jest także ocena wolnej frakcji PSA (fPSA), która pozwala różnicować – w porównaniu ze stężeniem PSA w osoczu – pomiędzy rakiem (<18% PSA), a gruczolakiem stercza (>25% PSA).

Marker CA 15-3 – nowotwór sutka.CA 15-3 jest to cząsteczka, która wchodzi w skład komórek gruczołu piersiowego i w pewnych ilościach jest z niego uwalniana do krwioobiegu. Antygen ten występuje prawidłowo również w zdrowym gruczole, jednak w przypadku raka piersi  jest on wytwarzany i uwalniany w znacznie większych ilościach niż normalnie i z tego względu jest wykorzystywany zarówno w diagnostyce, jak i monitorowaniu leczenia raka piersi.

Marker CA 125 – nowotwór jajnika. Antygen glikoproteinowy uznawany jest za marker raka jajnika. Występuje również w komórkach otrzewnej i opłucnej, w nabłonku jajowodów, w trzonie i szyjce macicy.Powyżej normy: wzrost stężenia może świadczyć o raku jajnika, nienowotworowych chorobach trzustki i wątroby. Występuje również u kobiet w ciąży.

Marker CA 19.9 – nowotwory trzustki i dróg żółciowych i raka jelita. Antygen glikoproteinowy uwalniany z proliferujących komórek nabłonkowych raka żołądka, trzustki i okrężnicy. Wykrywany jest u ok. 80% chorych z rakiem trzustki i 60% z rakiem żołądka, jelita grubego, wątroby i dróg żółciowych.Powyżej normy: wzrost stężenia może świadczyć o raku żołądka, trzustki i okrężnicy, wątroby i dróg żółciowych, a także o przewlekłym zapaleniu i w marskości wątroby.

źródło: internet

Dlaczego takie badania są ważne? Bo profilaktyka to najważniejsza rzecz w walce z jakąkolwiek chorobą. I mając tą świadomość możemy być krok przed rakiem. Oczywiście żadne takie badanie nie da nam stuprocentowej pewności, że nie chorujemy na raka, ale jest to proste badanie- bo pobierana do badania jest wyłącznie krew- obrazujące stan naszego organizmu.

Czy było mi trudno namówić męża do takiego badania? Wbrew  moim obawom, nie. Jego początkowy opór i pytania „co mi ta wiedza da?” rozwiały moje tłumaczenia obrazujące różne sytuacje na przykładzie rodzinnych historii walki z tą chorobą.  Sami byliśmy uczestnikami zmagań z chorobą u naszych rodziców (niestety przegranej, bo wykrytej zbyt późno). Dlatego przeważył jeden ważny argument- mamy dziecko, jesteśmy mu potrzebni.

Badania markerów nowotworowych nie są refundowane przez NFZ. Musimy pokryć koszty badania, które wahają się od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za komplet badań w zależności od kliniki. Nam udało się skorzystać z oferty na gruponie w rozsądnej cenie 159zł za komplet badań dla dwóch osób. To bardzo dobra oferta, tym bardziej, że taka kwota obejmuje zazwyczaj komplet badań dla jednej osoby, dlatego zachęcam do korzystania z tego typu promocji.  Czasem warto zapytać w swojej przychodni czy wykonują takie badania i jaki jest ich koszt, można trafić na promocje np. komplet trzech w cenie dwóch itp.




I jeszcze raz powtórzę: BĄDŹ KROK PRZED RAKIEM! BADAJ SIĘ REGULARNIE.

źródła: tutaj, tutaj, tutaj, tutaj

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Pośrodku.

Lato nie rozpieszcza nas temperaturami. Gdyby chociaż ta pogoda tak wypośrodkowała, zamiast w jednym tygodniu 35 na plusie, a w drugim 15 stopni, było zwyczajnie 25 stopni. Wyjątkowo nie przeszkadzało mi to tak bardzo w ten weekend, bo miałam cały zajęty kursem szkoleniowym i przykro byłoby siedzieć i myśleć, co też teraz robią ludzie nad wodą ;)
Mój złoty środek to lekka i przewiewna koszula z ciepłym ponchem z frędzlami. Wszystko już dobrze znane, odgrzebane. Koszula debiutowała tutaj, a poncho ostatnio było tutaj.
Na szczęście udało mi się to wszystko jakoś wypośrodkować, bo do starej zawartości szafy dołączyły nowe różowe szpilki i tregginsy. Torebka się nie liczy, bo kupiona dawno, tylko sprytnie bloga omijała.



piątek, 19 czerwca 2015

Bez komentarza?


Kochani, dzisiaj nietypowo. Ponieważ kolejny raz udowadniam sobie, że lepsze jest wrogiem dobrego. Rzecz tym razem o komentarzach. Zachciało mi się jakiś czas temu zmian na blogu. Kilka zmian uważam za pozytywne, jednak zmiana w sposobie komentowania na moim blogu okazała się fiaskiem. Założyłam bowiem konto na disqus i powiązałam go z moim blogiem będąc święcie przekonaną o słuszności swojej decyzji. Wcześniej oczywiście poczytałam szereg opinii na blogach na ten temat. I każda- naprawdę każda przeczytana, była pochwałą dla genialnego rozwiązania jakim jest disqus. Jak chociażby taki wpis:  "Disqusa trochę kocham, a trochę nienawidzę. W obecnej, „wypasionej” pod kątem designu wersji, jest tak ‚user friendly’, że ostatnie próby zmiany ustawień o mało nie skończyły się wyrzuceniem komputera za okno. Z drugiej strony – nie znam lepszego narzędzia do komentowania w blogosferze. I nie chodzi mi o to, że ja dostaję powiadomienia kiedy ktoś skomentuje coś u mnie, ale o to, że dostanę powiadomienie kiedy ktoś inny odpowie na pozostawiony przeze mnie komentarz gdzieś tam hen hen w sieci. W efekcie – pozwala to podtrzymywać dyskusje na blogu – co jest szczególnie cenne. Dodatkowym atutem jest to że korzystając z disqus, i komentując coś na innym blogu nie muszę tracić za każdym razem czasu na uzupełnienie danych w formularzu komentarza." (źródło: http://lovestreetfashion.pl/5-najlepszych-narzedzi-blogera).


DOSQUS czy BLOGGER?
Jeśli ktokolwiek z Was chciałby przejść na nowy sposób komentowania disqus to zapraszam TUTAJ, gdzie krok po kroku autor bloga poprowadzi Was do sukcesu.
W moim przypadku jednak disqus nie zdał egzaminu. Już na początku sporo z Was, komentujących tutaj, zwracało mi uwagę, że ma problemy z napisaniem komentarza. Na szczęście pisaliście też w google+ lub dając mi o tym znać w odpowiedziach na swoich blogach. Do decyzji o powrocie do starego sposobu komentowania nakłoniły mnie ciągłe problemy z komentarzami, ich dublowaniem, czy licznikiem, a także Wasze sugestie.



Moje problemy po rezygnacji z disqus.
Wróciłam do starego sposobu komentowania, czyli bloggera, ponieważ komentarze są dla mnie ważną częścią życia blogowego. Jednak najbardziej przykre jest to, że straciłam sens niektórych moich odpowiedzi do Waszych komentarzy, bowiem pojawiły się one chronologicznie datowo, zamiast jako odpowiedź do konkretnego komentarza. I druga kwestia, zatraciły się również Wasze awatary, poprzednio widoczne. Szukałam sposobów rozwiązania tych problemów, jednak nigdzie w sieci nie znalazłam odpowiedzi jak to poprawić. Co gorsza, nigdzie nie doczytałam rzetelnych informacji o konsekwencjach zainstalowania disqusa, czy późniejszej z niego rezygnacji. Owszem wiele takich pytań pojawia się w komentarzach pod notkami jak dołączyć do grona dysktujących, są też szczątkowe informacje, że "wszystko powinno wrócić do normy". Moje problemy jednak dowodzą zupełnie czegoś innego. A może ktoś z Was spotkał się z podobnymi problemami i potrafił sobie z nimi poradzić? Jakie są Wasze doświadczenia i spostrzeżenia? Piszcie proszę śmiało w komentarzach :))

poniedziałek, 15 czerwca 2015

Kimono w kwiaty i elektroniczne rozważania.

Muszę przyznać, że jestem przeszczęśliwa kiedy w weekend dopisuje pogoda i możemy spędzać czas tak jak chcemy. W końcu spotkania towarzyskie, wycieczki, czy błogie leniuchowanie na kocyku na trawie i przyglądanie się zabawom Malucha w piaskownicy- to też ma swój urok :) W każdym razie w domu spędzamy niewiele czasu. Z tego powodu też nie umawiamy się na zdjęcia. Ale jest jeszcze jedna ważna sprawa- nie zawsze i wszędzie zabieramy ze soba sporych rozmiarów aparat fotograficzny. Raz, że ktoś go musi taszczyć,oprócz tych wszystkich niezbędników dla Malucha, a dwa obawiam się kradzieży. Mam w tej kwestii przykre doświadczenia i jako pesymista z góry doszukuję się zagrożeń. Dlatego fotki cykamy zazwyczaj w okolicy domu- za co z góry przepraszam :) albo w miejscach, gdzie względnie czuję się bezpiecznie.
Dzisiaj zestaw z kimonem w kwiaty wyszukanym w sh. Do tego wygodne "cichobiegi" czyli mokasynki i spodenki.



środa, 10 czerwca 2015

Makaron konjak z zielonym pesto.

To, że węglowodany tuczą, wiemy nie od dziś. Jednak nie to skłoniło mnie do szukania sposobów jak poradzić sobie z zastapieniem tradycyjnego makaronu. To gluten. Proponowany makaron zatem jest świetną alternatywą dla osób będących na diecie bezglutenowej lub chorych na celiakię. Makaron konjak jak samam nazwa pochodzi zrobiony jest z azjatyckiej rośliny o nazwie konjac. Składa się z samego błonnika uzyskiwanego z tej roślinny o nazwie glukomannan, nie zawiera niemal kalorii- około 14kcal na 100g, to mniej niż marchewka :) i jest żródłem witamin i ważnych mikroelementów jak żelazo, magnez, wapń. Zdaję sobie sprawę, że to zupełna nowość na rynku i zapewne nie przekonam niedowiarków, podobnie jak nie przekonują ich inne produkty jak np. nasiona chia czy algi.
Wybrałam makaron konjak noodles.


Pesto wywodzi się z Włoch i podstawowym składnikiem jest bazylia. A ponieważ moja rośnie sobie w doniczce na parapecie i dotąd zasilała moją pomidorową, postanowiłam wykorzystać ją również w innym celu. Oryginalny przepis na pesto mówi o orzeszkach pini oraz oliwie z oliwek. Moje zielone pesto przeszło pewną modyfikację. 


Dokładnie taki ma skład ( na jedną porcję, jeśli chcemy mieć większą ilość, polecam zwiększyć ilość składników):
- spora garść bazylii,
- garść orzeszków nerkowca
- spory ząbek czosnku
- łyżka oleju z czarnuszki (nie za dużo, bo ma gorzki posmak)
- dwie łyżki oleju lnianego
- jedna lub góra dwie łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia


Tak zrobione pesto nadaje się świetnie nie tylko do makaronów, ale również jako dip do przekąsek, naleśników czy pasta na kanapki. Nie ma może idealnego wyglądu, ale zaręczam, że w smaku jest wyśmienite :)


Warto spróbować! Polecam :)

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Dyskontowa moda.

Do mody w dyskontach długo nie mogłam się przekonać. Jednak zaryzykowałam i przyznam, że jakość wielu rzeczy prezentowanych zarówno w Biedronce, Lidlu czy nawet w E.Leclerc jest porównywalna do rzeczy sprzedawanych w miejskich butikach, a nawet sieciówkach. Dla mnie istotne jest to, aby rzecz po praniu nie była szmatką do podłogi, czyli trwałość np. napisów, kolorów, ale co najważniejsze gatunek, materiał i faktura były  dobrej jakości. Czyli bawełna była bawełną, a nie czymś podobnym.
Moje dzisiejsze wydanie to wydanie z Lidla- zarówno sukienka jak i balerinki stamtąd pochodzą.



czwartek, 4 czerwca 2015

Wyfiokowana jak stróż w Boże Ciało.

Ja tam wcale przebrana się nie czuję. Nie świecę gołą pupą i nie kopię nachalnością kolorów ( ani żadną inną ) po oczach. Owszem jestem ubrana NA RÓŻOWO. To nadal grzech dla wielu. Nie dla mnie.
A, że za plecami słyszę, żem strojnisia? Owszem. I dobrze mi z tym :)
Pomysł na stylizację zrodził się, kiedy odkryłam, że kupione bluzki nie pasują na mnie tak jak powinny. Dlatego wykombinowałam, że dobry będzie pasek. Uratowałam bluzkę przed oddaniem w dobre ręce, a tym samym mam nowy elegancki zestaw.



poniedziałek, 1 czerwca 2015

Dzień Dziecka.

Ile radości potrafi mi dać mały Wielki Człowiek, to nawet w najśmielszych wyobrażeniach tego nie oczekiwałam. Były, są i będą łzy, wzruszenia, kłopoty (małe i duże), ale uważam, że dziecko to przede wszystkim najwspanialszy dar od Boga. To uczucie takiej bezgranicznej miłości, że czasem brakuje mi tchu, by to wszystko ogarnąć.