Kochani dzisiaj kulinarnie, ponieważ od dłuższego czasu nie możemy dojść do porozumienia z pogodą i czasem. Mogę pokusić się o stwierdzenie, że mamy konflikt na całego ;)
MAZUREK- to nic innego jak ciasto marchewkowe przełożone pysznymi powidłami śliwkowymi domowej roboty ( czyli oczywiście najlepszymi).
Na mazurek na kwadratową blachę należy użyć podwójnej porcji poniższych składników.
Składniki:
·
2/3 szklanki mąki pszennej ( może być typ 2000 i 650 pół na pół)
·
pół szklanki drobnego cukru ( opcjonalnie ksylitol)
·
1 łyżeczka sody oczyszczonej
·
3/4 łyżeczki proszku do pieczenia
· 1 łyżeczka przyprawy do piernika
·
1/3 szklanki oleju ( ja daję kokosowy)
·
2 jajka, roztrzepane
·
1 szklanka bakalii np. posiekanych orzechów, suszonych moreli, rodzynek
·
1 szklanka startej na średnich oczkach
marchewki
W jednym naczyniu wymieszać składniki suche: mąkę,
cukier, sól, proszek, sodę, przyprawy.W drugim naczyniu roztrzepać jajka z olejem. Połączyć zawartość obu naczyń, dodać marchewkę, bakalie, wymieszać łyżką. Formę o średnicy 20 cm wyłożyć papierem do pieczenia.
Do formy wyłożyć ciasto, wyrównać.Piec w temperaturze 175ºC przez 40 - 45 minut lub do
tzw. suchego patyczka.
POLEWA to dwie łyżki oleju kokosowego i 4 łyżki kakao, 4-6 łyżki wody i ksylitolu, gotujemy i mieszamy do jednolitej konsystencji, gęstość regulujemy ilością wody, która odparowuje.
SZYNKA- najważniejsza jest marynata, przepis pozyskałam z ogólnodostępnych blogów, kilka razy wypróbowałam i jestem zadowolona. Co więcej, ta marynata nadaje się nie tylko do mięsa wieprzowego ( a spożywamy go bardzo rzadko), ale również do drobiowego np. indyczego.
Przepis na marynatę ( na każdy kilogram mięsa):
1 łyżeczka: majeranku, kolendry, słodkiej papryki, soli morskiej, czosnku
1/2 łyżeczki: papryki ostrej, pieprzu
4 ziarna kolendry i ziela angielskiego, 4 listki laurowe
4 łyżki oleju
2 łyżki wody i octu balsamicznego
Całość mieszamy, obkładamy mięso i zostawiamy na kilka godzin w lodówce w worku do pieczenia. Szynkę pieczemy w piekarniku w zależności od wielkości od 1,5 godz. do 2 godz. w 160-170 st. C.
Pychotka, zaręczam :)
Kochani moi, jak już dotrwaliście do końca, to mam nadzieję, że znajdziecie jeszcze chwileczkę :) Chciałam bowiem Was przeprosić najmocniej jak mogę, ża to, że jest mnie tak mało u Was na blogach. Czytam, zaglądam, podglądam, ale wybaczcie jak nie zostawię komentarza "na czas", czasem zasypiam z nosem w ekranie ;) Wszystko nadrabiam, staram się, tyle, że doba wydłużyć się nie chce.
Do Miłego :)