Trochę wody dla ochłody... oj, zdałoby się. Najbardziej oblegane w czasie upałów są wszelakie kąpieliska- te dozwolone i te niebezpieczne- zakazane, co niestety skutkuje stale rosnącą statystyką utonięć. Wybraliśmy się na chwilę dla relaksu na spacer wzdłuż zbiornika wodnego, chcąc odrobinę pomoczyć nogi. Nie zamierzam kapać się w niejasnej jakości wodzie, która gości pół miasta. Zdecydowanie bardziej wolę baseny, najlepiej te zamknięte. Przemierzając kilkanaście kilometrów pieszo zewsząd czuć było smażone kiełbaski z grilla, słychać głośne rozmowy, śmiech i wznoszone toasty puszkami z piwem. Według wielu młodych weekend bez alkoholu to czas stracony. Ale... mnie do szczęścia wystarczy odrobina słońca, długi i wyczerpujący marsz, a potem opluskanie stóp.
Najwygodniejsza na taką wyprawę wersja, czyli bluzka wiązana na szyi, krótkie spodenki i tenisówki. Plażowy nastrój podkreśla torba i muszelki na bluzce. Minimalizm, do którego w ostatniej chwili dołączyła kolorowa bransoletka :)
Hm, co tam jest? Mam nadzieję, że nic mnie nie ugryzie, ani nie wciągnie.... a może to zwykła muszelka?
Żuraw to czy czapla? Bez znaczenia, to była jedna forma ratunku, aby nie wpaść pupą do bajorka :)
Bluzka- Giovanna
Spodenki- Gap
Buty- tenisówki Hagen
Bransoletka- nn
Okulary- Avon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.