Zatęskniłam za gwarem wielkiego miasta (pomimo tego, że pracuję w hałasie kilkudziesięciu decybeli rozkrzyczanych gardeł ) i jak już wylądowaliśmy w pobliżu, to koniecznie na pierwszy rzut poszedł Wrocław. Zostaliśmy tam przyjęciu bardzo życzliwie, tym bardziej, że jako zapalona psiara, nie zostawiam pupili w hotelu, lecz tacham je za sobą. Polecam każdemu Wrocław- miasto wielu przewijających się kultur, pełne serdeczności. Już dzisiaj wpisuję je do ulubionych, zaraz po moim ukochanym Krakowie :)
Pokonać prawie 300 km, aby zjeść pyszną kolację? Dlaczego nie? Wakacje to najlepszy czas na realizację, nawet tych najbardziej szalonych pomysłów. Gorąco polecam "Restaurację pod Fredrą" i polskiego królika- mmm, pycha :) Pieski są tam mile widziane i dostaną pełna michę wody.
A potem już tylko biegiem z powrotem, wszystko co dobre szybko się kończy, a my musimy ruszać w dalszą drogę.
Jeszcze ostatnie uchwycenie zachodu słońca na "do widzenia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.