niedziela, 31 stycznia 2016
Wiosenne kuszenie.
Świat wokół oszalał, skoro temperatury styczniowe pokazują niemal 16 stopni. Problem w tym, że to ułuda. Pomacha nam przed nosem zapowiedzią wiosny, żeby na drugi dzień przymrozkami potraktować. Więc sterczę sobie na tym chłodzie, wiatrem smagana, w płaszczyku wiosennym, szpileczkach, bluzce satynowej i szaliczku- chudzielcu. Może tylko sztruksowa spódnica odrobinę ciepła gwaratuje, poza tym... "piździ jak w kieleckim na dworcu" ;)
środa, 27 stycznia 2016
Przeprosić starocie.
Zapomniane odkryłam na nowo w szafie. Kapitalne uczucie, otwierasz, patrzysz i patrzysz, a potem ze zdziwieniem odkrywasz "ooo, jakie fajne". Takie są te moje spodnie, przeznaczone na chłodniejsze dni, właściwie wyłącznie na zimowe, bo gruba faktura wiosną czy jesienią jednak nie służy już tak dobrze. A co ciekawe to produkt polski dobrej jakości, bo ponad 90% wełny robi jednak wrażenie... ciepła ;)
niedziela, 24 stycznia 2016
Czy sernik może być dietetyczny?
Być może pamiętacie jak pisałam Wam o moim zamiłowaniu do zdrowej żywności. Obcuję z nią od lat i bardzo sobie chwalę ich smak i walory odżywcze. Okres połogu był dla mnie szczególnie trudny, ponieważ musiałam dla dobra Maluszka zrezygnować całkowicie z mąki pszennej oraz mleka zwierzęcego i jego przetworów. To dopiero było wyzwanie! Na szczęście okazało się, że jest mnóstwo wspaniałych przepisów, które można nawet teraz- po modyfikacji- wykorzystać w tradycyjnych przepisach.
Sernik kojarzy się zazwyczaj z tuczącym serem, masłem, jajkami. Dzisiaj przedstawię Wam dwie wersje: zdrowe, smaczne i niskokaloryczne.
WERSJA I
SERNIK NA ZIMNO Z MLECZKA KOKOSOWEGO.
Jak sama nazwa wskazuje główny składnik to mleko kokosowe (ok. 1 litra), które gotujemy i rozpuszczamy w nim cukier ( można zastapić stewią lub ksylitolem- co też czynię) i żelatynę ( w wersji dla wegetarian dodajemy agar, ale ważne- wtedy nie gotujemy). Dodajemy bakalie. Ja do swojej masy wkruszyłam jeszcze ciasteczka, stąd wydaje się, że masa nie jest jednolita. Masę wylewamy na pokruszone ciasteczka zbożowe np. owsiane, pełnoziarniste lub zwykłe biszkopty (najlepsze dla dzieci). Góra to standardowa galaretka np. cytrynowa. Ot, i gotowe :)
Sernik kojarzy się zazwyczaj z tuczącym serem, masłem, jajkami. Dzisiaj przedstawię Wam dwie wersje: zdrowe, smaczne i niskokaloryczne.
WERSJA I
SERNIK NA ZIMNO Z MLECZKA KOKOSOWEGO.
Jak sama nazwa wskazuje główny składnik to mleko kokosowe (ok. 1 litra), które gotujemy i rozpuszczamy w nim cukier ( można zastapić stewią lub ksylitolem- co też czynię) i żelatynę ( w wersji dla wegetarian dodajemy agar, ale ważne- wtedy nie gotujemy). Dodajemy bakalie. Ja do swojej masy wkruszyłam jeszcze ciasteczka, stąd wydaje się, że masa nie jest jednolita. Masę wylewamy na pokruszone ciasteczka zbożowe np. owsiane, pełnoziarniste lub zwykłe biszkopty (najlepsze dla dzieci). Góra to standardowa galaretka np. cytrynowa. Ot, i gotowe :)
WERSJA II
SERNIK Z KASZY JAGLANEJ w wersji minimalistycznej.
Ugotowaną kaszę jaglaną (ok. 2,5 szklanki) ucieramy w mikserze na gładką masę, dodajemy 2-5 łyżek mleka roślinnego np. ryżowego, kokosowego itp., cukier lub ksylitol, olej kokosowy, na sam koniec bakalie, mieszamy łyżką. Wykładamy do foremki, pieczemy ok. 45 min. w temp. 160 st. z termoobiegiem. Dekorujemy świeżymi owocami, czekoladą lub musem owocowym. Mega light, mega pożywne i smaczne :)
*********************************************************************************
Kochani, wybaczcie moją chwilową nieobecność "w branży modowej", jednak dużo się dzieje. Śmiem twierdzić: za dużo. O ile siły witalne pozwolą będę nadal udzielać się na blogu, jednak zdecydowanie rzadziej aniżeli bym chciała. Pozdrawiam Was cieplutko i życzę wyłącznie słodkich chwil :)
poniedziałek, 11 stycznia 2016
Moherowe zamieszanie.
Namieszałam trochę łamiąc zasady. Na dole czerń odznacza się grochami na nogach do łagodnych pasteli na górze rozświetlonych nisko padającym słońcem na zachodzie. Ale moje mieszanie to pikuś w porównaniu z tym co funduje się nam- obywatelom. Więc wybaczcie. Albo oko przymknijcie jak Was razi ;) Bo o ile na modę oko przymknąć się da, to na nową rzeczywistość niezupełnie.
środa, 6 stycznia 2016
Dresiara w nie-marsala.
Dresy to nie-dresy. Szare spodnie mające te dresy imitować. W większości do wykorzystania wedle uznania, jak kto woli. Ja tam jako dresów ich traktować nie chcę i nie będę.
Kolor marsala to brudne bordo, które królowało jesienią i trochę zimą minionego, dopiero co, roku. Stąd kolor mojego golfo-swetra: nie-marsala.
Dzisiaj zdjęcia z sesji zanim śnieg zaległ na dobre na naszych ulicach- i co gorsza nadal tam zalega, bo żadnej pługo-piaskarki nie widziałam. Typowo spacerowo, w jeden z zimniejszych dni, przy minus dziesięciu.
Kolor marsala to brudne bordo, które królowało jesienią i trochę zimą minionego, dopiero co, roku. Stąd kolor mojego golfo-swetra: nie-marsala.
Dzisiaj zdjęcia z sesji zanim śnieg zaległ na dobre na naszych ulicach- i co gorsza nadal tam zalega, bo żadnej pługo-piaskarki nie widziałam. Typowo spacerowo, w jeden z zimniejszych dni, przy minus dziesięciu.
Subskrybuj:
Posty (Atom)