niedziela, 22 listopada 2015

Kiedy lubię siebie.

Dotychczas przeświadczona byłam, że tylko dopasowane rzeczy podkreślające atuty figury mogą być sexowne. Ale to nie tak. Nawet skąpo ubrana filigranowa blondynka może być ucieleśnieniem kompleksów. Ładnie wygląda, ale jej postura czy sposób poruszania się przypominać może raczej szarą myszkę. Za to kobieta o pełniejszych kształtach, ale pewna siebie robi większą furorę i zwraca uwagę większej ilości mężczyzn. Oczywiście, kiedy ich zapytać o to czy wolą kobiety odkryte czy zakryte, odpowiedź będzie jasna i oczywista. Tyle, że ja jesienią lubię siebie w wielowarstwowości i niejednoznaczności. 

sukienka jeansowa

długa sukienka jeansowa

futerko i jeans

wtorek, 17 listopada 2015

Zanim.

Zanim opadły wszystkie liście udało mi się zrobić jeszcze ostatnie zdjęcia tej pięknej nie deszczowej jesieni. Powystawiałam buzię do słońca i cieszyłam jak małe dziecko szeleszczącymi pod nogami zeschniętymi, a nie zgniłymi, liśćmi. Nawet wiatr smagający policzki jakoś bardziej przyjazny się wydawał niż ten hulający teraz za oknem. Zdążyłam złapać te ulotne piekne chwile, zanim nadeszła szarzyzna.



niedziela, 15 listopada 2015

Nominacja.

Blog modowy rządzi się swoimi prawami, wbrew temu jakie zło czyha za rogiem. Brak stylizacji w dzisiejszym poście- w moim odczuciu- jest hołdem milczenia, gestem solidarności wobec rodzin ofiar ataku terrorystycznego w Paryżu. Dzisiaj czas na refleksję, dlatego ( tylko i wyłącznie dlatego) odpowiadam na zaproszenie Sivki. Trudne pytania, ale i takie powinny być zadawane. Mój blog to nie tylko ładny ciuch i uśmiech do lustrzanki, to także moje przemyślenia i refleksje. A dzisiaj nadszedł odpowiedni na to czas.

Temat nr 1. AMBICJA. Czy to tylko samo dobro i napędzacz ludzkości ku rozwojowi własnemu i świata, czy jednak powód czegoś odwrotnego. A czego? Może ktoś zechce się wypowiedzieć?

Temat ambicji jest mi bardzo bliski. Jestem osobą dążącą do perfekcjonizmu i bardzo ambicjonalnie podchodzę do wielu spraw, którymi się zajmuję. Pracuję ciężko nad wyważeniem wszystkich obszarów, pogodzeniem mojego dobra i dobra innych, nad wypośrodkowianiem. I chyba dopiero po urodzeniu dziecka zrozumiałam, że czasem warto odpuścić. Bolało mnie często w życiu zawodowym to, że dając z siebie 200% ktoś inny zbierał śmietankę nie przykłądając się zbytnio do realizowanego projektu. Dzisiaj potrafię cieszyć się sukcesem, który jest zasługą całego zespołu. Nie chcę być przysłowiową wisienką na torcie, źle czuję się będąc na świeczniku. Jednak usilnie pracuję nad taką cechą mojego charakteru jak poczucie własnej wartości. A przecież stawianie sobie trudnych celów i dążenie do ich osiągnięcia ma silny związek z ambicją, sądzę jednak, że w tym pozytywnym słowa znaczeniu. Dążenie do sławy i zaszczytów- to nie moja bajka.
Ambicja jest potrzebna do rozwoju własnego, śmiem twierdzić, że dzięki temu moje życie jest atrakcyjne. Świat potrzebuje ludzi ambitnych, ale poukładanych, takich którzy znają swoją wartość, ale potrafią odpuścić jeśli zajdzie taka potrzeba. Ostatnie wydarzenia pokazują jak bardzo zaślepia nas ambicja i dążenie do sławy. Zrobić karierę na ludzkim nieszczęściu- moim zdaniem to patologiczny obraz ambicji ludzkich, niestety coraz częściej obserwowany, nie tylko w korporacjach. Powiedzenie "sprzedać własną matkę" najlepiej odzwierciedla tą patologię. Jeśli Twoim światem rządzi pieniądz, sława ( i to taka, że nieważne co mówią, byleby mówili) i brak skrupułów, to mamy do czynienia z chorą ambicją. A stąd niedaleka droga do krzywdzenia innych ludzi.

Temat nr 2. KREATYWNOŚĆ I INSPIRACJA. Dwa pojęcia które zrobiły karierę w ostatnich latach. Co napawdę oznaczają a do czego się sprowadziły. O ile w ogóle zachodzi rozbieżność... 

Bycie kreatywnym dzisiaj jest szalenie trudne. Przecież niemal wszystko już było, ktoś kiedyś pokazał. A może jednak się mylę? Na ile kreatywność ma być twórczą postawą, skoro wszędzie bombardowani jesteśmy "wzorcami"? Przekraczanie granic moralnych czy dobrego smaku ma być kreatywne, hm.... szokujące owszem, inspirujące- czasami, ale żeby nazywac siebie od razu twórcą idei albo nowego trendu? Nie sądzę. Dla mnie oba pojęcia są jasne i rozbieżne. Jednak wielu twórców inspiruje się tak bardzo, że można posądzić ich o plagiat. Często media kreują wizerunek "mistrza" wyznaczając tory myślenia i postrzegania. Drugim takim miejscem zabijającym kreatywność jest szkoła, która szufladkuje i ocenia nie sposób myślenia, ale dopasowania do schematu i gotowego wzoru rozwiązania ( co często obserwuję i w głowę zachodzę, dlaczego test ma taki, a nie inny klucz). Dlatego wszelakie formy protestu lub wyłamania się spod reguł czy ogólnie przyjętych zasad sa nazywane kreatywnymi, twórczymi.

Temat nr 3. KOMPLEMENTY. Szczerość treści zawartych w wirtualnej przestrzeni w blogowych i portalowych komentarzach. Antidotum i antyreakcja na hejty? Czy podświadoma chęć zaskarbienia sobie sympati w oczekiwaniu na wzajemność?  

W metodyce nauczania ważne jest chwalenie. Umiejętne chwalenie, dodam. Dzieci natychmiast wychwytują fałsz i zakłamanie, jeśli prawimy komplement "od niechcenia". Dlatego nauczyłam się, że warto przyjrzeć się każdemu działaniu dziecka pod indywidualnym kątem. Nie ma mocniejszego budulca dla własnej wartości jak szczery komplement. Jeśli widzisz cokolwiek za co możesz dziecko pochwalić- zrób to! Nie oklepaną formułką "ładnie narysowałeś", ale " użyłeś dobranych kolorów, poradziłeś sobie z narysowaniem kwiatka, świetnie rozmieściłeś postacie" itp. A jak nie widzisz za co możesz pochwalić (wchodzisz do kuchni, a tam istny armagedon, z garnka kipi gotujący się makaron, bo dziecko postanowło ugotować Ci obiad...) to poszukaj argumentów do pochwał, drąż, otwórz oczy. Pochwal za chęci, za starania, za pomysłowość itp. Co tam bałagan... A jak nie masz nic dobrego do powiedzenia to zamilcz.
 I właśnie tą zasadą kieruję się podczas komentowania na blogach. Nie wszystko musi mi się podobać, jak to mówią: kwestia gustu. Ale szukam tego co według mnie jest ładne. I chwalę, szczerze, bez ochów i achów- no chyba, że takie widzę to i piszę o tym. Nie oczekuję wzajemności. Ale szczerości. Jeśli jest coś co moim zdaniem wyglądałoby dobrze, po drobnej zmianie to o tym piszę, bez złośliwości ( anonimki to jednak potrafią: jesteś gruba, szczerbata itp.), doradzam w sposób nie bijący w czyjąś godność. A jak nie podoba mi się już zupełnie nic... to milczę ;)

Temat nr 4. IMPONDERABILIA. Nieprzypadkowe zbiegi okoliczności, sploty zdarzeń, niewytłumaczalne zjawiska, cuda, dziwy... Są, czy tylko nam się wydaje? 
Jestem przekonana, że imponderabilia są częścią mojego życia. Mnóstwo takich niewytłumaczalnych zjawisk towarzyszy mi od dziecięcych lat. Najbardziej dramatyczny, niewytłumaczalny miał miejsce pięć lat temu, kiedy w moje auto od mojej strony uderzył inny samochód. Zaledwie dwa kilometry od domu, nie wiem co kazało mi wtedy zapiąć pasy, nie wiem co kazało mi wtedy ruszyć, dodać gazu, uciec... nie uciec...auto poszło do kasacji, ale ja żyję. Ja nazywam to Opatrznością. I nie wiem dlaczego jedni giną, a inni żyją... nie potrafię czasem poradzić sobie z nadmiarem bolesnych pytań. Staram się doszukiwać w tym wyższego sensu. 
Takie rozmyślania najczęściej towarzyszą ludziom po katastrofach, dramatycznych wydarzeniach jak te sprzed dwóch dni w Paryżu. Dziwnym splotem zdarzeń ktoś uniknął śmierci, a ktoś nie. Albo śmierć bliskiej osoby dramatycznie zmieniła nasze życie, może takie zdarzenie spowodowało, że poszliśmy inną drogą niż planowaliśmy... 
Nie jestem pewna, ale chyba każdy ma w swoim życiu takie zbiegi okoliczności, jakby niewidzialna ręka nas prowadziła. Dzięki temu, że możemy wyłapać te nieuchwytne i niemierzalne niuanse, nazywane właśnie imponderabiliami, bez względu na różnice kulturowe jesteśmy w stanie określić, czy środowisko w którym akurat się znajdujemy jest nam przychylne czy nie. Wystarczy drobny gest, grymas twarzy, nastrój... to chyba słowo klucz- nastrój, który wychwytujemy... wyczuwamy. Jakby szósty zmysł. Stąd ten mistycyzm wokół tego pojęcia. Imponderabilia są naszą ewolucyjną umiejętnością, na którą współcześnie zaczynamy być głusi- bo za dużo bodźców mamy dookoła.


I teraz moje pytania, które mam nadzieję zainteresują Was i skłonią do refleksji.

1. Czym jest przyjaźń współcześnie, skoro coraz więcej czasu spędzamy ze sobą wirtualnie albo pisząc smsy?  

2. Gdybyście mieli określić priorytety na najbliższy miesiąc, rok, dekadę- co by to było? 

3. Jakie kłamstwa dopuszczacie w swoim życiu i jak często mijacie się z prawdą- bo nie kłamiecie, prawda ;)?

4. Czy altruizm jeszcze istnieje we współczesnych czasach? A może jest podporządkowany komercji lub przybrał formę zaowalowanego egoizmu?

Jestem ciekawa Waszych odpowiedzi. ALE! Proszę o odpowiedź zainteresowanych, bez typowania przeze mnie konkretnych osób :) 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Klasyczna dwurzędówka.

Kiedy witam listopad to w ruch idą moje ciepłe płaszcze czy kurtki. Od lat kilku mam w swojej szafie stary, wysłużony szary płaszczyk. Kocham go za dwie rzeczy: uniwersalny kolor i materiał: wełna plus kaszmir, a co za tym idzie, grzeje doskonale. Zdaję sobie sprawę, że powinnam mieć już nowszy, wspólczesny fason, ale kiedy uda mi się coś wyszukać okazuje się, że właśnie dopada mnie wielka dziura budżetowa. Tym razem niezłą sumkę zostawiłam w aptece, a okazuje się, że to był dopiero czubek góry lodowej.



wtorek, 3 listopada 2015

Marazm czy powrót do korzeni?

Chciałabym napisać coś twórczego i konstruktywnego. Odnoszę jednak wrażenie wypalenia modowego. Widzę różnicę w tym jak ja się ubieram ( w czym też dobrze się czuję), a co jest modne. Nawet ostatnio zadałam sobie pytanie, dlaczego tego lub tamtego nie mam? Poza powodami prozaiczymi ( prozaiczne = możliwe do obejścia), jak brak czasu czy chwilowy zanik wolnych środków, jednym z ważniejszych stał się marazm. Nie czuję potrzeby podążania za wszystkimi nowościami i stąd też moje wątpliwości- czy ja kiedykolwiek byłam blogerką modową (wiem, za dużo powiedziane), szafiarką? Chyba jednak nie. Nie zmienia to faktu, że nadal lubię to co robię.