czwartek, 29 stycznia 2015

Poszukiwany, poszukiwana... wish list!

Kochane moje, dzisiaj przychodzę do Was po prośbie. Otóż, ze względu na małego zjadacza czasu w domu, nie mam możliwości buszowania godzinami po internecie w poszukiwaniu określonych rzeczy. Dlatego jeśli którakolwiek z Was miała okazję zobaczyć te z mojej listy życzeń to chętnie skorzystam z Waszych rad i linków, gdzie je mogę nabyć. A oto czego potrzebuję:

1. Zwykłej, czyli bez dodatkowych ozdób albo niewielkich jeśli już, czarnej shopperki. Ma być względnie duża, najlepiej w kształcie prostokąta z uszami mogacymi podźwigać matczyne cięzary ;)
Coś w tym stylu jak na zdjęciu poniżej ( ta jest jednak zdecydowanie w rozm xxl, dlatego może być mniejsza ale w prostej formie).


ta jest dostępna w sklepie cocoono.pl

2. Klasyczne czarne szpilki na względnie niskim obcasie tj.4-5cm i noskiem w szpic, najlepiej o rozm.37 jakby się udało ;)

stara kolekcja Prima Moda

3. Zamarzył mi się sweter- włochacz, taki puszysty pastelowy sweterek, najlepiej w rozm M lub oversizowym. Ważne, aby nie był za długi i nie za krótki, taki w sam raz ;)

ten ze starej kolekcji Mohito

4. Długi kardigan w mocnym kolorze np. szary, czarny, burgund- musi miec to "coś" np. bufiaste rękawy, asymetryczny przód itp.

Ale byłoby idealnie, gdybym znalazła o takim właśnie fasonie- może być nawet z drugiej ręki, bo bardzo mi przypadł do gustu :)



Już Wam dziękuję za wszelką pomoc w poszukiwaniach :) 
Podajcie proszę linki w komentarzach :)

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Szarość dnia codziennego.

I stało się, mamy zimę! Taką prawdziwą, z ogromną ilością śniegu. Jedny mają ferie, innym zaczynają się, więc dzieciaki będą się cieszyć. Ale padający śnieg na sesji, to nie lada wyzwanie. Zrobiliśmy ze dwie setki zdjęć. Raz plama na nosie, raz na policzku czy oku, potem kompletnie nic nie widać, kolejny raz wielka chmura zamiast mnie. Sami widzicie, że ilość smug przypomina deszcz meteorów- nieźle sypało :) ale nie poddałam się i dzielnie stałam byle fotograf pstrykał :)



piątek, 23 stycznia 2015

Leczenie zimnem- grota śnieżna, jaskinia lodowa.

Kolejny odcinek darów natury ;), poprzedni tutaj.
Dzisiaj opowiem Wam o grotach lub jaskiniach lodowych/ śnieżnych. Stały się one dość popularne na zachodzie, w Polsce pojawiły się dość niedawno w ośrodkach spa. Najczęściej korzystają z nich osoby, które doceniaja walory lecznicze sauny ( o nich napiszę w kolejnym odcinku), czyli najpierw sauna, a potem jaskinia lodowa.


Czym się różnią owe groty lodowa od śnieżnej?
Przede wszystkim nazewnictwem, chociaż pojęcia bywają- niestety- używane zamiennie to kluczowa różnica polega na temperaturach, jakie panują w poszczególnych jaskiniach. Wbrew pozorom w jaskini lodowej jest zdecydowanie cieplej, ponieważ temp. waha się od ok. 0 st. C do -5 st. C. Jaskinia śnieżna natomiast to temperatury nawet do -15 st. C. Sądzę, że na początek dla niewtajemniczonych w takie doznania ciała, warto zacząć przygodę od groty lodowej (tam, gdzie cieplej), a dopiero potem zaznać ekstremalnego szoku termicznego.


Dzięki zastosowaniu na wygrzane w saunie ciało zimna dochodzi do pobudzenia naszego krążenia, lepszego ukrwienia, a także uaktywnienia obronnego organizmu- zahartowania. Działanie niskiej temperatury wpływa dobroczynnie na nasze organy wewnętrzne, pobudzając je do pracy, a przez to zwiększa się przemiana materii, a także obserwuje się wzrost hormonów, w tym szczęścia :)


Stosowanie zimna w utrzymaniu zdrowia i leczeniu chorób znane było od tysięcy lat. Hipotermię dla zmniejszenia bólu, krwawienia i obrzęków zalecał już Hipokrates. Za czasów wojen napoleońskich chirurdzy stosowali leczniczo zimno, aby kończyny rannych żołnierzy uprzednio schłodzone śniegiem lub lodem mogły być amputowane przy minimalnym bólu i krwawieniu. (źródło: www.pum.edu.pl). O zabiegach krioterapii stosowanych miejscowo napiszę w przyszłości, ale teraz wróćmy do stosowania niskich temperatur w sposób ogólny, czyli do tematu :)


Jak powinniśmy zachowywać się w grocie śnieżnej lub lodowej? Przede wszystkim nasze ciało nie powinno byc narażone na wyziębienie z tzw. marszu, należy dobrze się do tego przygotować poprzez skorzystanie z sauny lub wczesniejszą rozgrzewkę, aby pobudzić krążenie. Nie jest również wskazane leżakowanie w grocie, chociaż znajdują się tam leżaki- te jednak możemy wykorzystać w formie relaksacyjnej ale pod warunkiem, że okryjemy swoje ciało kocem. Śnieg czy lód w takich grotach powstają z krystalicznie czystej wody, zatem możemy swobodnie oddychać i oczyszczać nasz organizm z toksyn, poprawia się również wydolność oddechowa.


Przebywanie w jaskini powinniśmy dostosowac do indywidualnych potrzeb, uważam jednak że kwadrans jest wystarczającym czasem leczniczego działania zimna. Dodam tylko, że większośc sportowców ceni sobie możliwość korzystania z groty śnieżnej przebywając na rekonwalescencji w ośrodkach spa. Sądzę, że jest to też świetny sposób na rozrywkę dla dzieci- szczególnie latem lub zimy bez śniegu :)

Ps. zdjęcia pochodzą z ogólnodostępnych stron internetowych promujących groty śnieżne/lodowe.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

It doesen't look good.

Czarno to widzę.
Mogę Was kochani jedynie przeprosić za jakość tych zdjęć. Niestety mój fotograf odmówił jakiejkolwiek współpracy. Powinnam się cieszyć, że wogóle mam zrobione zdjęcia. Nie wiem też jaka będzie przyszłość bloga, jeśli nie mam fotografa. 
Klasyczna czarna marynarka, szyfonowa bluzka i spodnie-legginsy z kowbojkami. To mój pomysł na wygodny strój "do schowania się". Bluzka wbrew pozorom ma kolor raczej brunatno- beżowy i została wyszukana przeze mnie w ramach wymiany rzeczy na szafa.pl, ostatnio bardzo się lubimy. Z bluzką oczywiście, bo z szafą trochę mniej ;) ale  i tak wolę tam pogrzebać w pierwszej kolejności jak poszukuję rzeczy z drugiej ręki. Jest w czym wybierać.



czwartek, 15 stycznia 2015

Sól tej ziemi... Jaskinia solna- warto z niej korzystać?

Postanowiłam wprowadzić nowy cykl do bloga związany nie tyle z modą, co poprawą naszego nastroju i urody.
Dzisiaj zaczynam od jaskini solnej- czy warto z niej korzystać?



  
Osobiscie jestem za tym, aby zafundować sobie tą odrobinę relaksu w jaskini solnej, polecam szczególnie osobom, które mieszkają w zanieczyszczonym miejscu- jak np. nasz Śląsk :) i chciałyby, mówiąc kolokwialnie, przeczyścić swoje płuca :)


Jaskinie solne posiadają specyficzny mikroklimat, zblizony do miejscowości nadmorskich. Niestety mitem jest, że dzięki korzystaniu z jaskini solnych wdychamy duże ilości jodu. Owszem ten znajduje się w jaskini, ale największe jego ilości są w początkowej fazie działania takiej groty, potem  bardzo szybko ulega on procesowi ulatniania się. Czy go tam nie ma wcale- jest! A przynajmniej powinien być, niestety nie są to takie ilości jakich byśmy się spodziewali, raczej to śladowe ilości. Jednak znajdziecie tam wiele innych cennych składników mineralnych np. sód, wapń, potas, w mniejszej ilości magnez.


Kolejny mit to taki, że jaskinie leczą astmę, niezyty górnych dró oddechowych czy choroby płuc. To nie jest żadne magiczne miejsce do leczenia tak poważnych chorób i bez specjalisty się nie obejdzie, ale z pewnością jaskinia solna może wspomóc nasz układ odpornościowy czy zregeneruje nasze siły witalne po stanach przemęczenia i codziennego stresu.


Więc właściwie dlaczego warto korzystać z jaskini solnej, skoro nie dla jodu czy zdrowia?
Uważam, że każdemu należy się chwila wyciszenia, kontemplacji w przyjemnym dla oka i ucha otoczeniu. W jaskiniach panuje półmrok, można obserwować ferię barw od zimnej bieli do ciepłego różu soli, słuchać delikatnego szumu spływającej wody i wylegiwać się na wygodnych leżaczkach. A jeśli dodatkowo możemy wdychać powietrze niemal pozbawione szkodliwych substancji, to ogromny plus i odciążenie naszego układu oddechowego i krążeniowego- bo serce też cieszy taki relaks :) Warto jednak zabrać ze sobą do takiej jaskini coś cieplejszego, szczególnie dla dzieci, ponieważ temperatura oscyluje wokół 20st. C I drogie Panie, nasza cera równiez lubi taki czysty mikroklimat i podziękuje nam za chwile odpoczynku swoja gładkością i powabnością :)


Zatem gorąco zachęcam Was do poszukania w poblizu swojego miejsca zamieszkania takich właśnie miejsc, gdzie możecie skorzystać z groty solnej. Warto wybrac się w ramach leczenia chandry ze znajomymi, z koleżanką lub kimś bliskim albo zabrac na dobrą zabawę całą rodzinę. Ja korzystam przynajmniej dwa razy w miesiącu z dobrodziejstw tego miejsca- tutaj, więc polecam :)
Jest jeden ważny minus, jak w każdej dziedzinie- ważna jest zgoda lekarza o braku przeciwskazań w przypadku poważniejszych chorób lub jeśli nie czujesz sie dobrze w klimacie nadmorskim.


Ps. zdjęcia pochodzą z mojego prywatnego albumu oraz z ogólnie dostepnych stron internetowych, promujących jaskinie solne.

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Pencil skirt and sheepskin.

Ach, jak ja lubię takie kobiece wydanie spódnicy. Co prawda miałam kupić czarną, ale dzisiaj jestem bardziej niż zadowolona z tego, że wybrałam inny kolor. Spódnica ołówkowa "chodziła" za mną od dawna, poniewaz po sprzątaniu szafu odkryłam, że mam ich zaledwie dwie, a przecież nic tak nie podkreśli naszej elegancji ( i sexapilu oczywiście) jak obcisła spódniczka :) Oczywiście uwielbiam rozkloszowane fasony, ale taka spódnica powinna znaleźć się w każdej szafie- zgadzacie się ze mną?






piątek, 9 stycznia 2015

Snowy Winter and leopard leggings.

W końcu udało mi się zrobić pierwsze zdjęcia ze śniegiem w tle. Jakoś specjalnie nie tęskniłam za tym białym puchem- tylko w nazwie- bo w rzeczywistości zamienia się on teraz w mokrą, brudną breję. Święta ze śniegiem- proszę bardzo, ale zima mnie nastraja pozytywnie, kiedy mam ubrać siebie i malucha w stos ciepłych ubrań, zapakować w ciepły śpiworek do wózka bądź odśnieżać samochód po chwilowej zawierusze. Kto chociaż raz skrobał szyby, zmiatał grubą warstwę z auta lub odkopywał z zaspy na parkingu, wie o czym piszę. Dlatego pierwszy śnieg witam ubrana na tyle grubo, żeby i w nóżki, i w paluszki u rąk ciepło było :)




poniedziałek, 5 stycznia 2015

Home, sweet home...

Wbrew powszechnie panującej na blogach opinii  "tylko nie zdjęcia w domu"- nie mylić z homofobią ;) ja zamierzam iśc pod prąd i celowo zamieszczam zdjęcia domowe. Uważam, że nie ma nic zdrożnego w tym, że pokazujemy swoje prawdziwe oblicze. Moda, lifestyle... więc dlaczego nie promować tego co nas dotyczy realnie i nie jest tylko dążeniem do kreowania wizerunku? Tym bardziej, że jest to moja odpowiedź na wyzwanie Ani- tutaj- w wersji nieco innej niż proponuje, ale i tak z najważniejszą ideą: szczęścia, miłości i (nie)porannych pieszczot, bez których dnia sobie nie wyobrażamy obie :)
I jeszcze jedno, nie wyobrażałam sobie, że na blogu modowym będę chciała uwieczniać mojego malucha, a dzisiaj nie wyobrażam sobie, żeby tego nie robić (przynajmniej od czasu do czasu). Jestem kobietą i jestem matką. Jedno nie wyklucza drugiego, a chciałam Wam pokazać, że szczęście ma wiele wymiarów- nie chodzi tylko rozmiarze 36 i pokazuje stylówki ;) Moje szczęście bywa mocno udomowione, w wygodnych legginsach (które niedługo będą moją wizytówką, bo od ciąży spodnie odeszły niemal w zapomnienie), grubym golfoswetrze i ciepłych wełnianych skarpetach, tak mogę turlać się i bawić po podłodze ile wlezie.
Życzę Wam tej dziecięcej radości każdego dnia :)





Ps. zdjęcia robione były telefonem, więc jakość pozstawia wiele do życzenia, jednak nie to jest istotą tego posta. 

piątek, 2 stycznia 2015

Christmas sale.

Jak zwykle po wyprzedażach wiele sobie obiecuję. Listę rzeczy do upolowania przygotowuję zazwyczaj dużo wcześniej. I jak zwykle, wiele z tej listy nie mam szans zakupić. W tym roku miałam do wyboru jechać do Futury w Krakowie lub kolejny raz odwiedzić Silesię. Zwyziężyła Silesia, tylko dlatego, że już wczesniej miałam na oku bieliznę ze sklepu Intimissimi, a tego sklepu właśnie w Futurze brak. Och, ileż to razy nawzdychałam się do "mikołaja" podczas reklam manueli, więc pomylić się nie chciał i zdecydował- pojedziemy po świętach (to wyłącznie z braku czasu nie chciałam się zgodzić przed, a poza tym koniecznie chciałąm jechać na wyprzedaże po świętach). Nauczeni doświadczeniem pojechaliśmy do Silesi już w godzinach dopołudniowych. Jakie było moje zdziwienie, kiedy miejsca parkingowego szukaliśmy przez piętnaście minut. Potem też nie było wcale lepiej. Moje wielkie plany zakupowe zostały mocno ograniczone, bo albo musiałabym schudnąć do rozmiaru 34 albo przytyć- a tego nie chcę- do rozmiaru 46. Te rzeczy, które mi się podobały i pasowałyby na mnie, rozeszły się jak świeże bułeczki.
A co chciałam mieć








zdjęcie 1 i 2 Spódnice Mohito- fason ołówkowy i rozkloszowaną.
zdjęcie 3 Szorty H&M- imitacja skóry.
zdjęcie 4 spódnica plisowana Mango
zdjęcie 5 spódnica Zara
zdjęcie 6 sukienka Zara
zdjęcie 7 spodnie Zara

Polowałam jeszcze na swetry z Promod (takie z dłuższym tyłem) i różne dodatki np. z New Looka czy Orsay, ale uwierzcie, nawet tam nie dotarłam. Po odwiedzeniu tylko siedmiu sklepów okazało się, że minęło raptem trzy i pół godziny! Gigantyczne kolejki do przymierzalni, jeszcze większe do kasy i obłęd w oczach kupujących niemal wyrywających sobie wieszaki z rąk. Jak to mój maluch i małż przeżyli to nie mam pojecia, bo do tej pory jest dla mnie zagadką, kiedy ten czas tak zleciał. W każdym razie pierwszego cierpliwość skończyła się, kiedy głód dał o sobie znać i nawet noszenie na rękach na niewiele się zdało ( owszem skorzystałam z cudnego "pokoiku" przy publicznym wc do przewijania i karmienia dziecka, ale same wiecie co to jest za komfort, a raczej jego brak). Drugi stracił cierpliwość podążając za tłumem do wyjścia, szukając zaparkowanego auta, a potem stojąc w kolejce wyjazdowej dobre pół godziny. Do tego śnieg, na drogach ślisko, więc zanim przyjechaliśmy do domu było już ciemno. Tym sposobem straciliśmy przeszło pół dnia na wyprzedażach, niewiele kupując. Czary goryczy dopełnił brak wybranego modelu stanika w Intimissimi. Okazało sie bowiem, że bez fiszbin owszem jest, ale do rozmiaru C- a ten ledwo mi pół piesi zakrywał, czym się zdziwiłam, bo do tej pory myślałam, że stanik to jednak dobrać potrafię. Na otarcie łez zakupiłam bieliznę w F&F i zadowolona bardzo jestem. A co! Że nie Triumpha czy Victoria Secret, to teraz bez znaczenia dla mnie. Ważne, że jednak nie zwariowałam i dobrze szacowałam swoje miseczki. Bo przy karmieniu piersią niemal co miesiąc- a nawet częsciej- rozmiar stanika ulega zmianie, dlatego warto być przygotowanym na wszelakie ewentualności. Ja swoje początki pamiętam i też byłam dobrze zaopatrzona- przynajmniej tak mi się wydawało- niestety ten sam rozmiar innego modelu, kupowany przez internet, okazał się kompletną klapą i musiałam powrócić do zwykłych sportowych staników. Tym bardziej jestem zniesmaczona, że dla matek karmiących dobrej bielizny nie znalazłam w Intimisimmi.
Teraz już wiem, że ten czas mogłam śmiało poświęcić na zakupy on-line, w ciepełku, z kubkiem ciepłej herbatki czy dzieciem u cyca ;) I chyba na takie polowania wyprzedażowe będę zwracać uwagę.
Ale, ale.... coś tam jednak upolowałam. Przede wszystkim spódniczki

Concept, przecena z 249 na 99zł

imitacja skóry, wybrałam w kolorze ecru, 69,99

plisowana ze 169,99 na 69,99

Summa summarum jestem zadowolona, chociaż kolejny raz na taką wyprawę wyruszę pewnie dopiero za rok :) Zdecydowana jestem poświęcić ten czas na poszukiwania i realizację zamówień internetowych, zamiast biegać w szeleńczym pędzie za czymś, czego i tak moge nie kupić.