środa, 11 września 2013

Skirt in flamenco and second life trinkets.

Czasem mogę długie minuty wpatrywać się w swoją szafę z myślą "nie mam co na siebie włożyć". Czasem wystarczy mi spojrzeć na jakiś szczegół, aby w głowie zrodził się pomysł. Podobno wszystkie tak mamy, ale zastanawia mnie co Was inspiruje? Czy Wam też wystarczy detal? Dlatego jak zobaczyłam tą spódnicę od razu dostrzegłam w niej cudowne falbany i wyobraziłam sobie tancerkę flamenco. Idę ulicami, falbany kusząco wirują w takt moich kroków i ruchów bioder. Nie ma nic bardziej podnoszącego na duchu niż poczucie zmysłowości, czego po ubraniu "tej" rzeczy każdej kobiecie życzę.


Kiedy spoglądam na kolor butów, to kolejny szczegół, który wyzwala co najmniej kilka pomysłów. Dlaczego? Kupowałam je po kątem koloru beżowego- zakup na odległość, skutkował niestety pomyłką, ale jakże miłą. Kolor jaki ukazał się po oczyszczeniu z wierzchniej warstwy kurzu okazał się: antycznym złotem, a ponieważ butki są niczym atłasowe, mienią się i zmieniają kolorek pod wpływem słońca. Przypadek, a sprawił mi wiele radości.
  


Antyczne złoto, spódnica flamenco i jeansowo- niebieska bluzka z nitami. Lubię takie dziwne połączenia, lubię iść za głosem tych małych rzeczy, co pchają do tworzenia czegoś innego. Dlatego po tym, jak zgubił się jeden bursztynowy kolczyk, skonstruowałam naszyjnik- teraz jest zawieszką. Kolczyki są cudownym prezentem urodzinowym- dziękuję Aniu ♥


Spódnica/ Skirt: Primark (second hand); Bluzka/ Blouse: Giovanna; Naszyjnik/Necklace: DIY
Torebka/Bag: BessBag; Buty/Pumps: Marcadio; Kolczyki/Earrings: gift

3 komentarze:

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.