środa, 10 grudnia 2014

Like a snake, czyli podążać do celu zygzakiem :)

Ja znowu uderzam w kolor. I to w zdecydowany- fuksję, która jest taka enrgetyczna na tle tej szaro-czerni w moim zestawie. Udał się dzień, pomimo lekkiego zimna dało się wytrzymać, dlatego dzisiaj większa dawka zdjęć do oglądania. Tak było wczoraj, a dzisiaj na minusie sporo, zima- kochani- wielkimi krokami wkroczyła do mojej mieściny :) Tylko śniegu brak... no, może nie do końca, bo ten to lubię tylko od święta, niekoniecznie rano przy odsnieżaniu czy skrobaniu szyb w aucie :)




W ostatnim poście pisałam o nieśmiertelnych rzeczach w szafie. Okazało się, że i ja mam ich więcej, bo najpierw chowam głęboko, a potem znajduję przypadkiem i odkrywam z wielką fascynacją od nowa. Dzisiaj taka mieszanka nowego i starego, bo buty i torebkę znacie z poprzednich postów, płaszczyk też już prezentowałam, spódniczki jeszcze tu nie było, chociaż w szafie od kilku lat, a z nowości to jedynie narzutka i... rajstopki :) Wbrew temu co pokazują zdjęcia, spódniczka jest idealnie fuksjowa, niemal jak szalik, nieco mniej nasycona, bo matowa. Pomimo wielkiej miłości do rozkloszawonego fasonu, ołówkowe spódniczki midi są takie kobiece. Dlatego z przykrością stwierdzam, że w szafie ostała mi się jedna, ale szukam już kolejnej, tyle że na razie wybredna jestem i dopiero jak znajdę to pokażę :)
Bardzo Was przepraszam, ale cierpię na chroniczny brak czasu podyktowany kieratem zajęć codziennych, dlatego tak rzadko mogę zamieścic nowy wpis ( a na aparat zazwyczaj brakuje miejsca w wielkiej torebce matki polki ;) czy odpisać na Wasze komentarze. Ale czytam, czytam... i obiecuję poprawę w odpowiedziach :) Coraz więcej na głowie mam i niczym przysłowiowy wąż, muszę się nieraz trochę "ślizgać" po temacie, bo jakbym chciała od początku do końca zrobić to jak ja chcę- czyli mega perfekcyjnie to brakłoby mi na wszystko czasu :) A właśnie, jak to z Waszym miganiem jest? Też uciekacie czasem od jakiś spraw? Ja musze się przyznać bez bicia, że i owszem- nie lubię myć naczyń,ba, ja nawet ich ładować do zmywarki nie lubię, dlatego czynność tą powierzam mężowi, w zamian np. myjąc podłogi :) Do tego trochę wymiętolona jestem, ale jazda samochodem utrudnia zachowanie rzeczy w nienagannym stanie, wybaczcie proszę.
Buźki kochani :)





Boots: Royal Style; Skirt and scarf and blouse: nn; Bag: tutaj;
Tights and Cape: B&A; Coat: h&m

9 komentarzy:

  1. no rewelacja! bluza fantastyczna i wyglądasz wyśmienicie! :)

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi sie wdzianko .
    Jakos dzisiaj tez pomyślałam o różu :):) zeby koloru trochę dodać życiu :)
    Rozbilo sie o brak butów :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolor pieknie ozywia! Choc szarosci i czernie to ja biore nawet i bez dodatku kolorow, ale u Ciebie tak radosnie jest z ta fuksja:):)
    Oj ja sie migam jak moge, od prasowania.... Niestety nikt za mnie tego nie zrobi:(
    Pozdrawiam Asiu!
    Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. narzutka i torba to moje faworytki tego zestawu!
    świetne są!
    bardzo mi się też podoba to, że są tu takie idealnie dopasowane do siebie :)!

    OdpowiedzUsuń
  5. no z tym czasem to takjest kochana... u mni epodobnie. a szaliczek na moim monitorze wyglada bardziej jak malinka niz fuksja :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajna stylizacja, torebka jest sliczna*_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ładnie i elegancko!!! Kolorki pięknie ze sobą współgrają!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. O, widzę że wybrałaś jednak torbę z kotami. :) A ja znalazłam na allegro panią która szyje takie torebki. Bardzo dobre ceny ma i są egzemplarze z psami jak tamta moja. :)

    OdpowiedzUsuń

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.