czwartek, 20 sierpnia 2015

Podomka.

Ta część garderoby najczęciej kojarzona jest przeze mnie ze szmizjerką. Być może dlatego, że takie kamizelki, chałaty czy narzutki lubię nosić w domowych pieleszach, zwykle gotując coś zaciekle albo ogarniając dom. Nie szkoda mi wtedy poplamić się, czy zabrudzić.
Tym razem moja szmizjerka wcale po domowemu prezentować sie nie chciała. Jakoś od pierwszego wejrzenia wiedziałam, że wkroczy na ulice (małego) miasta ;)


  
Nie przypuszczałam, że narodziny mojego Malucha zakończą definitywnie pewien okres w moim życiu zawodowym. Nie powiem, że odnalezienie się w domowych pieleszach należało do łatwych, jednak po roku czasu codzienne rytuały stały się tak przyjemne, że zmiany nie są łatwe. Polubiłam siebie w nowej roli po domowemu. A tu trzeba przygotwać sie na nowe wyzwania. Okazało się bowiem, że powrót do starej pracy nie jest możliwy, już ktoś inny zajmuje moje miejsce, życie nie znosi próżni, a to co mi zaproponowano... no cóż, szkoda słów. I wydawać by się mogło, że prorocze okażą się słowa mojego młodszego znacznie kolegi- karierowicza, że "albo się pracuje, albo sie rodzi dzieci" skażą mnie na bycie kurą domową. Tyle, że co druga kura domowa ma w sobie więcej wartości, zaradności i chęci pracy niż wielu z tych pseudo pracusiów, którzy wielkie fortuny zarabiają. Bardzo to przykre, prawda?
Czeka mnie pełna reorganizacja życia, nowe wyzwania, nabywanie nowych kwalifikacji (już nie liczę nawet, które to studia podyplomowe będą) i szukanie odpowiedzi na zarzuty ślubnego- tyle szkół ukończonych, tyle umiejętności, tyle lat poświęconych jednemu pracodawcy, i co? Startuję niemal od zera, u zupełnie innego pracodawcy, w znacznie trudniejszej roli. Bo tak sobie zamarzyłam. Czeka mnie szalony, pełen pracy rok. Rok egzaminu, który mam nadzieję zdać i podążać dalej w obranym kierunku. Trzymajcie kciuki, bo dzisiejsze decyzje wpłyną na przyszłe kilka lat mojego życia poza domowego :)








Dress: F&F (sh); High heels: allegro; Bag: Cropp

28 komentarzy:

  1. Wielkie kciuki! Obyś w przyszłości b logoslawila dzisiejszego decyzje!powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Decyzję o macierzyństwie już błogosławię, dlatego nie żałuję tego, że w starej pracy nie było dla mnie już miejsca. Dzieki :)

      Usuń
  2. Niestety polska rzeczywistość w tym temacie jest opłakana. Tak serio to nie ma dobrego wieku dla kobiet do zaangażowania w rodzinię, a hmm.. czasami nawet nie karierowiczki, tylko te, które chcą pracować w zawodzie, i tak zarabiają mniej niż koledzy na tym samym stanowisku. A że dyplomami można tapetowac ściany w tym kraju to nie nowość :(. Powodzenia na nowej drodze zawodowej! Pięknie wyglądasz w tej sukience! Szmizjerki uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest tak jak piszesz, bardzo to przykre, ponieważ z moich koleżanek, które rodziły może tylko jedna wróciła na swoje poprzednie stanowisko i była zadowolona, chodzi o to, że przez rok wszystko sie zmienia, ktoś kogoś musi zastapić, potem sa niesnaski, ludzie zmieniają się, robi sie dziwna atmosfera. Jak za długo zwlekasz z powrotem do pracy jest znacznie trudniej wbić się w rynek, a zbyt szybki powrót jest zawsze wyborem mniejszego zła, kosztem dziecka.

      Usuń
  3. świetna ta podomka, całość bardzo mi się podoba :)
    sądzę, że gdyby polki miały więcej wyboru, to jednak większość z nich zostałaby z przyjemnością w domu, organizując ciepły, przyjazny dom dla całej swojej załogi, jednak to fatalne warunki finansowe rodzin zmuszają kobiety do pracy, bo z jednej, często najniżej pensji nie sposób utrzymać rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak sądzę. Tyle, że w moim przypadku nie wyobrażam sobie pozostania tylko w domu, od zawsze muszę działać, pracować, ale z głową. Tak, żeby nie dac się zjeść systemowi, co niestety stało się moim udziałem przed Maluchem. Zdałam sobie sprawę, że wycisnęli mnie jak cytrynkę, a potem nawet "dziękujemy, do widzenia" nie usłyszałam.

      Usuń
  4. Nowe nie koniecznie znaczy gorsze , a zmiAny przynoszą nowe możliwości . Moze tak o Tym myśl , bedzie łatwiej znosić trudy zmian . Stres bedzie , ale jesteś silną osoba . Dasz radę .
    Ja tez musiałam sporo zawalczyć o odnalezienie sie zawodowe .... I wierz mi , wiele razy sie zalamywalam .... Teraz choc wiatr zmian dmnie silnie wiem ze zmiany nas kształtują ..... Wzmacniają i poszerzają horyzonty
    Dasz radę , my matki tak mamy /):)

    A szmizjerka boska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja jestem skłonna stwierdzić, że może mi to wyjść na lepsze. Przede wszystkim inna atmosfera, sporo będę musiała nabyć nowych umiejętności, bo zostałam rzucona na głęboką wodę. Ale też wiem, że dam radę, w końcu w tym kierunku kształciłam się, tylko nie było sposobności wcześniej tego wykorzystać. To będzie bardzo trudna praca z małymi dziećmi niepełnosprawnymi, więc doskonale sobie zdajesz sprawę jak to może wyglądać. Nagły przeskok z dużych dzieci na małe :))
      Dzięki za słowa wsparcia. "Bo jak nie my, to kto?" ;)
      I też trzymam kciukasy za Twoje plany zawodowe, kiedy zaczynasz, we wrześniu?
      Buźki

      Usuń
  5. Podziwiam Cię, że Ci się chce ;)
    gdybym ja mogła zagrzebać się w jakiejkolwiek robocie nudnej, ale spokojnej i w miarę "trwałej", to żadna siła by mnie na studia nie wygoniła - jestem już tak zmęczona nauką (może to kwestia tego, że dzienne studia uskuteczniane od lat ośmiu naprawdę męczą - podyplomówki, kursy wszelkie i inne szkolenia rządzą się swoimi, nieco luźniejszymi prawami), że wizja kolejnych nocy zarywanych nad książkami przyprawia mnie o dreszcze gorsze, niż te od mej nieszczęsnej tarczycy ;P

    Ale jak trzeba - mus, to mus!
    Życzę Ci tego, żebyś znalazła pracodawcę wierniejszego od tego. Żeby Cię doceniono, źebyś mogła się w niej realizować!
    i robiła ciągle to, co lubisz!

    a sukienka jest piękna i Tobie w niej pięknie - to po co się rozpisywać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Mar, dzisiaj nie ma takiej nudnej roboty. Z pracą jest tak, że dzisiaj jest, jutro jej nie ma ;) Rozumiem Twoje zmęczenie, ja po ostatnich studiach powiedziałąm sobie, że to ostanie, że żadnych więcej, i co? Zaczynam piąta podyplomówkę ( szkoleń nie zliczę), bo takie są warunki rynku. Jak pracowałam poprzednio to w tym chorym systemie polskim uprawnienia międzynarodowe zrobione w Bristolu, ważne na całym świecie, tylko nie w Polsce, zabrała mi ustawa. Potem weszłą kolejna, i kolejna. Każda ma coś naprawić, a wprowadza zamieszanie. Problem w tym, że jak masz kwalifikacje do jednego to do drugiego już nie, chociaż to pokrewna dziedzina i musisz robić kolejne studia. Sama zobaczysz jak to wygląda np. różnice w szkolnictwie, a medycynie- do czego taki logopeda ma uprawnienia, a do czego już nie.
      Ja cały czas kieruję się dwoma zasadami, pierwsza "nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło" i "co cię nie zabije to cie wzmocni". Wiem, że to ma działać pokrzepiająco, czasem nie działa, ale pesymizm nie pomaga i tak sobie myślę przysłowiem, żeby nie tracić nadziei :)
      Ps1. jak wyniki i konsultacja lekarska? Wiesz coś więcej?
      Ps2. Czytałaś mój komentarz pod ostatnim Twoim wpisem u mnie?
      Ja tam trzymam kciuki za Ciebie, myślę, że czarno to widzisz, a jest lepiej niz myślisz :) Buźki

      Usuń
  6. Śliczna sukienka,świetny fason,jest bardzo kobieca.
    Asia trzymam kciuki,dasz radę,mam takie przeczucie,że dostaniesz skrzydeł....zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Gosiu, duży buziak :-*

      Usuń
    2. I ja tak Joasiu myślę. Jestem sercem z Tobą.
      Pięknaś i elegancka w tej sukience. Cudne buciki! :)

      Usuń
  7. To przykre, niby powinnysmy mieć zagwarantowane miejsce w pracy na tym samym poziomie, niestety to tylko pusta teoria. Dopiero zaczelam urlop macierzyński ale juz wiem, ze czeka mnie za rok szukanie pracy. Trochę się tego boje, jednak moje miasto to nie Poznań, może być ciężko. Wiec trzymam za Ciebie mocno kciuki żeby się wszystko ulozyl o po Twojej myśli. A szmizjerka super, ja dopiero niedawno się przekonał am do tego fasonu. Pozdrawia :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nigdzie nic nie jest gwarantowane, a anwet jak się wraca na swoje stanowisko, to nie jest to ta sama rzeczywistość :) Szmizjerki polecam, szczególnie jak karmisz piersią, błyskawicznie rozpinane :) pozdrawiam

      Usuń
  8. Podomka i szmizjerka - słowa retro;-) Stylizacja też z nutą retro i to mi się w niej bardzo podoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Trzymam kciuki w znalezieniu lepszej pracy, nie ma co żałować poprzedniej. A w jakiej branży szukasz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właściwie to ja już znalazłam, w tej samej "branży" co pracowałam dotychczas- w szeroko pojętym szkolnictwie. Tyle, że przeskoczyłam z wieku i predyspozycji dzieci, które będa pod moją opieką, a to wymaga nabywania nowych umiejętności :) pozdrawiam

      Usuń
  10. Kochana nie przejmuj się! Głowa do góry i do przodu! :)
    Ptysiablog

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiec zycze Ci powodzenia Asiu....
    A sukienka "podomkowa* wcale nie jest domowa, tylko bardzo wyjsciowa. Bardzo mi sie podoba. A raczej Ty w niej;)
    Pozdrawiam. Anka

    OdpowiedzUsuń
  12. Trzymam za Ciebie kciuki bardzo bardzo mocno!! Dasz radę to na 100% pewne ale tak jak piszesz bardzo przykra jest ta polska rzeczywistość. Odbieranie miejsca pracy "za karę" że podjęłaś się nowego wyzwania bycia mamą, dokładając sobie tak naprawdę obowiązków. Podziwiam takie kobiety jak Ty!! Co do szmizjerek, uważam że są bardzo kobiece. Ślicznie wyglądasz klasycznie i elegancko<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy za karę... na początku czułam frustrację, bo tyle lat poświęciłam się pracy, pracowałąm na półtora etetu, z pasją, siedząc często po godzinach, a potem jakby mnie tam w ogóle nie było... teraz wiem, że tamto miejsce nie było dla mnie dobre i tyle, dlatego nawet cieszę się, że los za mnie zdecydował :)) dzięki :)

      Usuń
  13. Asia, weź otwórz własną działalność pod kątem swoich umiejętności, kwalifikacji. Może i to wydaje się nie takie proste, ale bycie własnym pracodawcą - to jest rozwiązanie, zwłaszcza dla kogoś, kto tyle potrafi. W każdej dziedzinie można podziałać na własną rękę. Tylko trzeba odwagi trochę. ;) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, ja prowadziłąm działalność, więc tego się nie boję, na razie myślę, mam pomysł, ale też i czasu potrzebuję, chyba ten rok jest mi potrzebny ;) Ale masz rację, gdybym dzisiaj otworzyła własny żłobek vel klubik dziecięcy, to na bank miałabym zainteresowanych. Ceny z kosmosu jak przyszło mi zapisać Malucha do niepublicznego żłobka- bo miasto sprzedało ostatni miejski żłobek w prywatne ręce, a do tego wszystko załatwiałam po znajomościach, bo pomimo 3 takich miejsc w mieście, żeby się zapisac trzeba odstać w kolejce minimum pół roku, szok. A niania też nie tania i nie wiesz kogo do domu wpuszczasz, przewrażliwona jestem na tym punkcie i tyle :)

      Usuń
  14. O nie!!! Bałam się, że to napiszesz - że sukienka jest z sh!!! Uwielbiam takie podomki :)!!!
    Też będę zaczynać od zera, ale na szczęście jeszcze nie muszę (a może to po prostu lenistwo!!!). Tak, czy siak jeszcze rok pobawię się w kurę domową, a potem zobaczymy co przyniesie los :)!!!

    OdpowiedzUsuń

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.