poniedziałek, 9 grudnia 2013

Falling snow and jingle bells...

Chyba od dawna nie miałam tak zadowolonej miny na widok śniegu. Zdążyłam za nim zatęsknić- tym skrzącym się w promieniach słońca, widokiem oprószonej niczym mąką okolicy. Sama radość :) Nie zmartwił mnie spory mrozik, wybrałam same najcieplejsze rzeczy, które tylko czekały na mnie w szafie. Mega ciepłe spodnie-legginsy z futerkiem, gruby sweter z wełenką, pikowana puchowa kurtka z kapuzą i super ocieplone buty, dają poczucie komfortu nawet, gdy na zewnątrz jest na minusie.






No tak, ale jeszcze kilka dni temu nie było mi do śmiechu podczas okropnej zawieruchy, śnieżycy i gołoledzi, kiedy z niepokojem czekałam aż dojedzie mój "św.Mikołaj" :) Okazuje się, że podróż z Bydgoszczy do Katowic, zamiast planowanych ośmiu godzin może wynosić... zaledwie szesnaście- zaledwie, ponieważ niektórzy utknęli w trasie na długo dłużej niż dobę. Dlatego cieszę się, że wiatr ucichł i wyszło upragnione słońce :). Teraz jestem spokojna i mogę bez przeszkód zażywać zimowych kąpieli słonecznych.





Sweater: F&F; Down Jacket: nn; Trousers/Leggings: Giovanna
Bag: allegro; Boots: Royal Styl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.