wtorek, 2 lipca 2013

Dress code? Spokojnie, to tylko koszula.

Dzisiaj koszula, tym razem w klasycznym połączeniu- czerni i bieli złamanej kolorowymi dodatkami. Krótkie spodenki są dobrą alternatywą do biura zamiast spódniczki, jednak ich długość musi być przepisowa i nie wszystkie firmy zaakceptowałyby te, które prezentuję. Dlatego kompozycja nadaje się raczej na randkę niż na służbowe spotkanie- chyba, że bardziej nam zależy na efektownym wejściu.

Pewnie zaraz pojawią się komentarze złośliwców: "gdzie z takimi nogami". I będą mieć rację- zdaję sobie sprawę, że można dopatrzyć się u mnie cellulitu i nadbagażu tu i ówdzie. Ale taka jestem, nie zamierzam niczego korygować w photoshopie. Owszem pracuję od lat nad tym, aby mankamenty, szczególnie strefy bioder i ud, były najmniej widoczne, ale nie zmienię swojej budowy. Mogę jedynie dbać o jakość i poprawę ich wizerunku, co staje się coraz trudniejsze w wieku 30+. Ale nie ma co się oszukiwać, że walka z czasem i predyspozycjami genetycznymi jest możliwa do wygrania.
Paseczek znany z innych moich stylizacji, ale uważam, że jest idealny dla dobrego akcentu, tym bardziej, że plecionka srebro-złota nie ogranicza w doborze biżuterii. Założyłam wyszukaną ostatnio w lumpku bransoletę, jeśli dobrze kojarzę, widziałam taką w H&M, w środku jest motyw czerwonych dużych kwiatów. I oczywiście urocza, przesłodka torebeczka z kokardką w kolorze pudrowego różu.

Koszula- Esprit
Spodenki- New Look
Buty- Atmosphere
Torebka- Taboo
Bransoletka- second hand 

2 komentarze:

  1. Chyba pomyliła Pani zdjęcia, bo nie mogę się doszukać tego cellulitu!
    Fantastycznie! Moja ulubiona stylizacja u Pani. Przyjemnie się ogląda, naprawdę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, za patrzenie przez różowe okulary również ;) pozdrawiam :)

      Usuń

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.