Pewnie zaraz pojawią się komentarze złośliwców: "gdzie z takimi nogami". I będą mieć rację- zdaję sobie sprawę, że można dopatrzyć się u mnie cellulitu i nadbagażu tu i ówdzie. Ale taka jestem, nie zamierzam niczego korygować w photoshopie. Owszem pracuję od lat nad tym, aby mankamenty, szczególnie strefy bioder i ud, były najmniej widoczne, ale nie zmienię swojej budowy. Mogę jedynie dbać o jakość i poprawę ich wizerunku, co staje się coraz trudniejsze w wieku 30+. Ale nie ma co się oszukiwać, że walka z czasem i predyspozycjami genetycznymi jest możliwa do wygrania.
Paseczek znany z innych moich stylizacji, ale uważam, że jest idealny dla dobrego akcentu, tym bardziej, że plecionka srebro-złota nie ogranicza w doborze biżuterii. Założyłam wyszukaną ostatnio w lumpku bransoletę, jeśli dobrze kojarzę, widziałam taką w H&M, w środku jest motyw czerwonych dużych kwiatów. I oczywiście urocza, przesłodka torebeczka z kokardką w kolorze pudrowego różu.
Koszula- Esprit
Spodenki- New Look
Buty- Atmosphere
Torebka- Taboo
Bransoletka- second hand
Chyba pomyliła Pani zdjęcia, bo nie mogę się doszukać tego cellulitu!
OdpowiedzUsuńFantastycznie! Moja ulubiona stylizacja u Pani. Przyjemnie się ogląda, naprawdę!
Dziękuję, za patrzenie przez różowe okulary również ;) pozdrawiam :)
Usuń