piątek, 7 listopada 2014

Between Earth and Heaven.

Początek listopada jak co roku jest dla mnie czasem czszególnym. Czasem tęsknoty, zadumy, wspomnień o bliskich. Ale od kilku lat to czas cichej rozmowy z Najwyższym przy grobie nieznanego mi dziecka, bo moje nienarodzone dziecko nie ma grobu. Wtedy, w tym strasznym czasie, mieć jeszcze nie mogło... ale dzisiaj jest mój synek, którego uśmiech przypomina mi jak ważne jest życie. Jak bardzo trzeba doceniac to co się ma, tu i teraz, jak bardzo ważne jest, aby cieszyć się każdym dniem, każdą nawet najmniejszą chwilą. Być może poprzednim postem wywołałam w Was mieszane uczucia, ale ja naprawdę uważam, że nie warto udawać czy żyć na pokaz. To czas stracony, a przecież nie mamy guzika "replay".



Wierzę w Anioły. Są nawet bliżej nas niż myślimy. Mam okazję przekonać się o tym niemal codziennie. Moje dobre duszyczki, to wszystkie te osoby, które pojawiają się tak nagle, nieoczekiwanie w moim życiu i wnosza do niego tyle dobra, że mogłabym to nazwać rewolucją. Kiedyś uslyszałam, że dobro dane innym powraca- u mnie to się sprawdza. Kiedy w ferworze walki poporodowej myślałam, że stracę zmysły pojawiła się Agnieszka z bagażami w ręku wypełnionymi wszystkim co najpotrzebniejsze młodej mamie, pełna dobrych- szczerze życzliwych rad, przyjechała nie bacząc na odległość, mówi: "co to za problem?". Niemal codziennie wisiałam na telefonie do Ewy, chciałam sprawdzić czy, aby napewno wszystko robię dobrze, to ona wspierała mnie w walce z laktacją czy podczas poszukiwań dobrego lekarza dla mojego malucha. Niesamowita charyzma pani Doroty, Izy, Małgosi i ich wiedza pozwalają mojemu synkowi niemal w dosłownym znaczeniu stawać na nogi. A wczoraj dzwoni Iga - przyjeżdzam po Ciebie wieczorem, jedziemy do mini spa, zagospodaruj syna :)) I co? Jadę, pewnie, że to logistycznie skoplikowane, ale kurczę, teraz bym się sama z siebie nie wybrała (syndrom matki-Polki, znacie to prawda?). O tym, gdzie byłam napiszę pewnie wkrótce, bo nawet się nie spodziewałam, że tak blisko może być takie cudowne miejsce... ale do rzeczy- mogłabym jeszcze mnóstwo takich imion przytoczyć- wspaniałych dziewczyn, mam, kobiet cieszących się tym co mają- zdrowiem, rodziną, pracą.

Dzisiaj pokazuję mój ulubiony luz: sukienko-sweter, legginsy, niezastąpiona ramoneska(w listopadzie??? Ale ta pogoda nas rozpieszcza.) i nowe botki, koniecznie miały być bez obcasa.
Miłego, miejmy nadzieję ciepłego, udanego weekendu, kochani :)




Sweater, leggings and Turtlenecks: stylmoda; Bag: from Italy nn; Shoes: Royal Styl (allegro)

18 komentarzy:

  1. jesteś wielka szczęściarą mając koło siebie tyle wspaniałych osób, ale wcale mnie to nie dziwi jesteś dobra, ciepła, mądra, miło być z Tobą :)
    zestaw śliczny a buciki urocze!

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ładnie napisałaś. Cieszmy się tym co mamy. :) :) Matkapolka jestem, rozumiem Cię doskonale :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje przemyślenia są piękne."Po prawdziwej rozpaczy przychodzi zwykle prawdziwa radość i wtedy zapomina się o tym, jak wyglądał świat, kiedy tej radości nie było".Dobrze,że masz wspaniałych i kochających ludzi wokół siebie.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Zycie czasami bywa naprawde wstretne, a czasami jest tak cholernie cudowne... W kazdej z tych chwil dobrze miec kogos bliskiego, z kim mozemy sie tym bolem lub szczesciem podzielic.... Takiego Aniola, a jeszcze lepiej - wiele Aniolow:) Dobrze, ze masz takich ludzi wkolo siebie! Tez bym chciala do spa!!!;);)
    A do tego wygladasz pieknei, super zestawik - lubie ten Twoj luz ciuchowy:) Super torba!
    Pozdrawiam Asiu! Anka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ładna sukienka :) ogólnie cała stylizacja jest świetna :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja nie lubię jesieni

    ______________________
    a u mnie?
    ja i mój wywiad w Avanti!
    WWW.JUSTYNAPOLSKA.BLOGSPOT.COM

    OdpowiedzUsuń
  7. Asiu, trudno mi się Tobie odpisuje, bo najczęściej robię to w biegu, w autobusie, między sesjami, rozmowami itp.
    a nie chcę tak po prostu - ładnie wyglądasz, czy podoba mi się połączenie swetra z torebką, choć podoba :)
    ale nie po to piszesz ,żeby czytać banały.
    więc tak

    do poprzedniego postu
    Hmmm w jednym z komentarzy przeczytałam,że jako blogerki modowe mamy obowiązek..coś tam. Ja się modowa nie czuje, i 99% blogów które odwiedzam takie nie są, są raczej takich Polek co to potrafią z niczego coś fajnego wyczarować. Bo ta cała wielka moda to często przebieranki, mniej lub bardziej zgrabne. Jeżeli ktoś wystawia stylizację i podpisuje, że mógłby tak za granicą chodzić, ale nie w nietolerancyjnej Polsce, to jest to dla mnie niewiarygodne i już. Bo ta zagranica ,aż tak ekstrawagancka nie jest. Coś o tym wiem, no nie ???!!!
    Wiarygodne dla mnie jest to co ty pokazujesz. Bo nie każdy blog to musi być moda, czasem ekspresja siebie, tego jak ja czuję świat.Golfy też lubię :)
    i zachwycam się twoimi włosami

    Do dzisiejszego- Aniele mój , jakie to cierpienie musi być ,kiedy odmawia się pożegnania...bo tylu i tylu tygodni nie ukończyło -co ??!! dla jednych płó , dla innych wyczekane, wymarzone dziecko.....wiem.... ok nie z własnego doświadczenia, ale z rozmów ,z wylanych łez w gabinecie, od przyjaciółki ....
    Dobrze ,że niektóre tematy się otwiera....zmienia...daje zrozumienie. utulam .
    ja nie wierzę w anioły, ale wierzę ,że dobro powraca.....więc skoro do ciebie dociera to Ty musiałaś je kiedyś komuś czasem nieświadomie podarować
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, ja też troszkę czytam tu i ówdzie i chyba wywołujesz burzę kiedy piszesz, że nie wszyscy mogą być ekspertami modowymi- z czym absolutnie się zgadzam- albo kiedy podkreślasz, że nie jesteś trendsetterką- to także i moje zdanie o sobie. Bo nic mnie tak nie wkurza ostatnio jak próba udowodnienia,że jest się kimś innym (lepszym???) niż pozostała część modowych blogerek. Coś w tym jest, że aby wypatrzyli Cię z tłumu musisz się czymś wyróżnić, tylko dlaczego zaczyna to wyglądać wręcz śmiesznie. Chociażby ostatnia notka u Mar nt. Fashion Week- notabene uwielbiam ją za ten cięty język :))
      Sama się dziwię, że włosy jeszcze mam, bo wypadają teraz na potęgę. Co do wywnętrzania się, to chyba dorosłam, jak do wszystkiego trzeba dojrzeć. Sama nie wiem, moze to fakt, że mam teraz synka albo, że w końcu pozwoliłam sobie po kilku latach na prawdziwe zderzenie z rzeczywistością i mówienie również głośno o tych trudnych sprawach. Kiedyś się wstydziłam... bo co miałam odpowiedzieć na pytanie "ma pani dzieci?" Dobro musi powracać, tak chociażby dla równowagi :)
      Dziękuję , Aniu, że jesteś :) pozdrawiam

      Usuń
  8. Dobrze, że są Anioły. Moim była, jest i będzie zawsze moja mama!!! To ona nauczyła mnie jak być matką i pomogła w tym najbardziej zwariowanym czasie!!!
    Ładnie wyglądasz w tej tunice :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak pięknie czyta się, o takich relacjach, pewnie czasem myślisz też w tym sensie o dziewczynkach :) Justynko powiedz Mamie o tym, nawet jeśli wie :D buźki

      Usuń
  9. Bardzo trudne tematy poruszasz, aż nieadekwatne do wiodącej tematyki bloga, ale osobiście wolę razem z Tobą porozmyślać nie tylko o modzie. Dobrze jest wiedzieć, ilu dobrych ludzi Ciebie otacza!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudne, może i nieadekwatne, ale myśli to ja, ja to mój nastrój i chęć ubrania tego, a nie innego zestawu- wiesz o co mi chodzi, prawda? pozdrawiam :)

      Usuń
  10. Jak to dobrze, że mamy wokół przyjaznych ludzi, wsparcie psychiczne, zwyczajna rozmowa jest często nieoceniona.
    Świetna tunika.

    OdpowiedzUsuń
  11. ciesze sie bardzo, ze masz przy sobie tyle wspanialych cieplych ludzi. to faktycznie wielkie szczescie. i jak mowisz o swoim synku az usmiecham sie do monitora :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja wierzę też w te Anioły niewidzialne, które opiekują się nami z góry. Kilka razy miałam okazję przekonać się o tym jak wiele mogą zdziałać...Staram się cieszyć każdą chwilą, bo niestety wiem jakie życie jest kruche.
    Często noszę tego typu sukienki, bo uwielbiam, że miękko otulają ciało i dają ciepło.

    OdpowiedzUsuń

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.