sobota, 21 lutego 2015

Dziel-na setki razy. Żal odchodzić.

Odkąd pamiętam byłam dzielna. Musiałam sobie radzić w życiu, czesto z pomocą przychodziła też przypadkowo wyciągniętą dłoń ze strony osób, po których bym się tego nie spodziewała. Ale z czystym sumieniem mogę dzisiaj powiedzieć, że to co mam zawdzięczam swojemu uporowi, niezłomności i ciężkiej pracy.
Lubię dzielić się szczęściem z osobami, które potrafią przyjąć życzliwość. Czasem to wskazówka dla starszej pani w sklepie, czasem wykonanie kilku telefonów, aby uzyskać ważne informacje dla potrzebującego, a czasem przysługa- dla mnie niewiele, a dla drugiej strony ogrom szczęścia. Otwartość na potrzeby innych- chyba tak potrafiłabym to określić.
Futrzaka prezentowałam Wam w początkach mojej ciąży TUTAJ i niemal na jej półmetku TUTAJ. I potem zaległ sobie w szafie, ale nie rozstałam się z nim i chociaż dodaje mi kilogramów, to jest dla mnie sprawdzonym docieplaczem na brak zdecydowania w pogodzie.





Dzisiaj przychodzę do Was z pożegnaniem. Nie wiem na jak długo, czy na zawsze.... nie potrafię tego okreslić. Już w zeszłym roku przyszło mi zamknąć wiele spraw, aby mogło zrobić się miejsce na nowe; stare znajomości zanikały, by zaistniały inne. Ten rok jest dla mnie początkiem, mam nadzieję tym razem na siedem tłustych lat :) Zmiany zapoczątkowały narodziny mojego wyczekiwanego od lat synka. Teraz czuję się silniejsza, bo wiem, że muszę być dzielna nie tylko dla siebie, ale i dla niego.
Blog był (jest) dla mnie terapią. Ilekroć patrzę na zdjęcia przypominam sobie, że piękno tkwi w nas w środku, ale promienieje na zewnątrz. Kochane moje, nie dajcie sobie wmówić, że jesteście brzydkie. Nikt nie ma prawa tak mówić. Bo nawet przysłowiowy "worek po ziemniakach" nie jest w stanie zabić w nas kobiecości, jeśli potrafimy ją z siebie wydobyć.
Kompleksy, które noszę w sobie od lat, odkładam na dalszy plan podczas zdjęć, to dodaje mi siły. Dzięki temu, że prowadzę bloga nauczyłam się, że warto inwestować w siebie- nie tylko w nowe ciuchy, ale przede wszystkim pracować nad tym jak chcemy siebie widzieć w lustrze. Nadal nie akcpetuję swojej figury po ciąży i chętnie wróciłabym do rozmiaru mniej (oczywiście, że dam radę, w końcu uparta jestem :)) ale dla mnie nie jest to teraz priorytetem, bo patrzę na umęczoną macierzyństwem twarz i usmiecham się do samej siebie. A jak uśmiecham się do siebie, to uśmiecham się do innych.
Będę z Wami tak często jak tylko mi się uda być, czuję się zaproszona do odwiedzin na Waszych blogach :) Życzę Wam wszystkiego dobrego, kochani :)






Fur vest: diy (sh); Skirt: Reserved, Shirt: Sinsay; Boots and bag: nn; Necklace: stylmoda

25 komentarzy:

  1. Twarda z Ciebie sztuka :) Mam nadzieję, że będziesz często obecna. Twoja życzliwość jest bardzo zauważalna, ja ją doceniam, mało jest tak prawdziwie życzliwych ludzi. Kilogramy pociążowe jeszcze stracisz, grunt to nie tracić z oka tego co najważniejsze :) Trzymaj się i nie znikaj tak całkiem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Sivka za miłe słowa, jesteś dla mnie ogromną motywacją, bo widzę, że wszystko można, jeśli tylko bardzi się chce :) Też mam nadzieję nie znikać, ale czas pokaże... buźki :-*

      Usuń
  2. Blog przyjmość nie obowiązek , jesteś pewna ze nie dasz rady tego pogodzić ?!?!
    Mnie najbardziej brakowałoby rozmów z wami . Wymiany opinii . Na własnym mogę bardziej Ingerować w tematykę .
    Świetna spodnica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, nardzo bym chciała, ale od trzech tygodni nie spałam dłużej niż dwa razy po dwie godziny i ewentualnie po 20-30 min w dzień. Maluch ma "tylko" katar, a ja jestem za dnia sama-samiusienka do wieczorka, kiedy to pomocne ręce emka pozwalają mi złapać oddech. Tak to cały czas albo rehabilitacja, albo lekarz, albo ręce mamusi, do tego z tej mojej życzliwości i dzielności muszę pomóc ojcu w jego ostatniej drodze... gdybym mogła to płakałabym nawet miesiąc bez przerw. Ale nie mogę, muszę być dzielna.
      Masz rację, mnie tego już zaczyna brakować, ale będę Was przecież odwiedzać :) A jak widzisz u mnie jest Was garstka, tym bardziej to doceniam, że jesteście :-*
      Nie wiem Aniu, czy mi się uda, ale może będę zamieszczać jakieś posty, chwilowo nie moge nawet o tym myśleć.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. Kochana jesteś śliczna i ślicznie wyglądasz! ja tam nie widzę żadnych po-ciążowych kilogramów a jak tak czujesz to zapewniam Cię znikną, to tylko kwestia czas, wszystko zależy od Ciebie a że jesteś silna i uparta to zrealizujesz swoje plany! rozumiem Twoja decyzję, ale wiedz, że będzie nam Ciebie brakowało! Życzę Ci samych tłustych lat nie tylko siedmiu i zawsze jesteś bardzo miele widziana!!! Buziaki dla Ciebie i synka!

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Madziu, jesteś dla mnie doścignionym wzorem :) ja tez mam nadzieję, że wszystko wróci na swoje miejsce, a raczej zniknie nie tylko wizualnie, ale i w mojej głowie ;), myślałam tylko, że nastąpi to znacznie szybciej. Będę z Wami :) pozdrawiam :)

      Usuń
  4. Będę zaglądać i czekać na Twe posty:) Powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłę słowa, bardzo są mi teraz potrzebne. Pozdrawiam

      Usuń
  5. Bardzo ładnie wyglądasz :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Asiu tak mi się smutno zrobiło, bo jesteś jedną z blogerek, do których uwielbiam zaglądać.
    Wiadomo, blogowanie to nie przymus, ma być przede wszystkim przyjemnością (z resztą ostatnio też rzadziej tu bywam). Mam jednak nadzieję, że od czasu do czasu nam się pokażesz :).

    P.S. Pięknie wyglądasz w tych promieniach słońca!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to się mówi, prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie... najczęściej w potrzebie zawodzimy się na najbliższych, to właśnie wtedy okazuje się, ilu z nich to prawdziwi przyjaciele.... :/ niestety :/
    A futrzak jest boski ! <3 aż grzechem by było, żeby dłużej leżał na dnie szafy i zbierał kurz :) Super kochana wyglądasz! :) No niestety, one mają już to do siebie, że troszkę pogrubiają, mój mnie też, ale za to jak stylowo się prezentują :D no i grzeją przede wszystkim ;)
    Dziękuję kochana :*pogoda rzeczywiście trafiła nam się idealna.....
    buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Przed chwilą pomyślałam, że gdzieś mi zniknęłaś więc wchodzę na blog... a tu proszę, taki post, o pożegnaniu... Z komentarzy wyczytuję, że rzeczywiście nie masz łatwego życia teraz. Ale to na pewno minie. Musi minąć. Trzymam kciuki i przesyłam trochę dobrej energii!

    Na walkę z katarem polecam kaszkę jaglaną. U nas naprawdę pomaga! Dałam małemu na śniadanie z jakimś owocem, a później zagęściłam nią obiadek i w nocy już pięknie spał bez ciągania kinolem. :)

    Pozdrawiamy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powolutku mija, najgorszy czas chorób za nami i mam nadzieje na długi czas odpoczynku od tych wirusów :-) kochana kaszę jaglanà dobrze znam i stosuję z efektami, niestety tym razem za dużo naraz się złożyło i jaglanka już nie dała rady :-) dziękuję za pamięć i pozdrawiam :-)

      Usuń
    2. Powolutku wychodzimy na prostą, najgorzej było podczas choroby, mam nadzieje że pożegnaliśmy wirusy na dłużej ;-) Dziękuję za pamięć i za dobre rady, jaglanke znam i stosuję z powodzeniem ale tym razem nie dała rady :-) pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  9. Kochana Asiu, ja nie bede namawiac zebys zostala bo to jest tylko Twoja, napewno dobrze przemyslana decyzja. Wspieram Cie duchem i po ciuchu licze na to, ze wrocisz do nas! Myslami dodaje Ci otuchy i trzymam kciuki :*

    ps. sliczna kobietka z Ciebei i nie widze zadnych ale to zadnych kilogramow :*

    caluje i sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie łatwo jest czasem pogodzić obowiązki, sprawy domowe z blogowaniem, które też nie może być obowiązkiem, tylko fajną formą oderwania się od rzeczywistości. Mam jednak nadzieję, że wrócisz.
    Pięknie wyglądasz na tych zdjęciach, tak wiosennie.
    Pozdrawiam Cię serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lidio jestem Ci wdzięczna za ten wpis, bo szczerze podziwiam Cię za codzienne wpisy na Twoim blogu przy dwójce dzieciaczków, zawsze zachodze w głowę jak Ty to robisz :-) pozdrawiam

      Usuń
  11. Jestem kobietą plus size i prowadzę swojego bloga od dobrych pięciu lat już. Gdy zaczynałam blogi nie były jeszcze aż tak popularne, nie mówiąc już takie o tematyce z większym rozmiarem. Początkowo dostawałam dość sporo bardzo niemiłych komentarzy. Co jakiś czas znajdowałam wątki na forach, gdzie ludzie w najróżniejszy sposób się o mnie wyrażali. To wszystko sprawiło, że przestało to robić na mnie jakiekolwiek wrażenie. I o ile kiedyś bardzo się wstydziłam swojej figury (a byłam niestety trochę chudsza) to teraz przeszkadza mi tylko przy niektórych kwestiach, ale absolutnie nie czuję się gorsza i negatywne komentarze nie wywołują we mnie tego, co kiedyś.
    Ty jesteś strasznie ładna i Twoja figura jest moim zdaniem bardzo ładna (mimo, że pewnie takie białe puchate futerko może dodawać kilka kilogramów). Bardzo podoba mi się Twój zestaw i chętnie sama bym się tak ubrała :) Trzymam za ciebie kciuki!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że napisałaś mi tak ważne i mądre słowa :) Zaglądaj do mnie proszę częściej :) pozdrawiam

      Usuń
  12. Bardzo mądrze piszesz. Widać, że masz poukładane w głowie i właściwe priorytety. Myślę podobnie jak Ty, że piękno wewnętrzne czyni nas pięknymi na zewnątrz, życzliwość, optymizm, dobra energia. Kompleksy, kto ich nie ma. Ważne żeby nie przysłaniały nam tego co najważniejsze.
    Bardzo doceniam to, że tak często do mnie zaglądasz (a biorąc pod uwagę powyższą decyzję jeszcze bardziej!), dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, nasze (czyt. kobiet) priorytety bardzo często zmieniają się po urodzeniu dziecka :) Nadal będę zaglądać, jesteś dla mnie Kobietą z Klasą (tak, z dużych liter!) :) pozdrawiam

      Usuń

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.