Zaczęło się zupełnie niewinnie- od poszukiwań broszki, a raczej przypinki do ręcznie robionego szala. W ekstazie przedzierania się przez szafę, desperacko zapytałam Połówkę, podtykając mu pod nos szydełkowy ( a może robiony na drutach- nie wiem) dodatek: "widziałeś może taki kwiatek?" Pokaż- usłyszałam i już myślami byłam przy znalezisku, kiedy kolejne zdanie dobiło mnie do reszty: "taki sama sobie możesz zrobić". Pierwsza moja odpowiedź: "zgłupiałeś?" Tak, jestem totalne antytalencie, jeśli chodzi o rękodzieło. Owszem, potnę, potargam, poplamię, ewentualnie pozszywam, ale robótki ręczne to ostatnie co potrafię. Jednak... jesień za oknem i ta wymiana zdań okazały się twórcze. Tak oto stworzyłam już sobie torebkę futerkową (co wkrótce zaprezentuję :), ha nie było to trudne, bo materiał pozyskałam z odzysku. A teraz moja wariacja nt. łańcuszków, starych butów i swetra- golfu vel sukienki. Buty w tej kompozycji mogą budzić Wasz sprzeciw, ale co tam... warto było... wygrzebać z samego dna szafy :)
Wiem, wiem, nie powinnam już zanudzać tą ramoneską- ale co mam zrobić, skoro ja i ona stanowimy od dłuższego czasu jedność :). Obiecuję poprawę, wkrótce ;)
Niestety poza poczuciem, że jednak w obszarze, który jest dla mnie niczym kosmos, dokonałam czegoś dużego, zauważam jeszcze jedno "big". Ano rosnę.... niestety nie tak jakbym chciała ;), a jest to wynik przyjmowania całej garści leków, ech. Zawsze staram się dbać o swoją sprawność, zdrowo się odżywiam, jednak uwierzcie, że powodem wcale nie jest lenistwo. Tak się dzieje po ogromnych dawkach sterydów i hormonów.
Mnie się to nie podoba.... ale wiem, że muszę wytrwać. Cel jest dla mnie teraz najważniejszy...
Mnie się to nie podoba.... ale wiem, że muszę wytrwać. Cel jest dla mnie teraz najważniejszy...
Nie narzekam na nadmiar energii, więc zamieniłam ją w "łańcuszkowy szał", przeobrażając butki i kaszkiet.
Boots and Cap: nn+DIY ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.