poniedziałek, 25 maja 2015

W zdrowym ciele...

... bo dzisiaj na sportowo. Oj, jak tak lubię, niezobowiązująco, a jednak niejednoznacznie. Sukienka sportowa i torba futrzasta- u mnie da radę ze "sliponkami". Ostatnio mogliście mnie zobaczyć w tej samej sukience w wersji ciążowej tutaj, więc już na pierwszy rzut oka widać, że jest mnie obecnie zdecydowanie mniej. Nawet nie spodziewałam się, że mogę w ciąży wyglądać ( i tak się czuć) jak małe słoniątko, na szczęście spora dawka ruchu pomogła wrócić mi do formy.
Zdjęcia robione były późnym wieczorem, kiedy słonko rzucało ostatnie promyki, więc wybaczcie niedociągnięcia :)


 

W zdrowym ciele zdrowy duch, miało być, a nie jest. Ostatnio bowiem ociupinę niedomagam i zachodzę w głowę co jest tego przyczyną, skoro a) zdrowo odżywiam się, b) systematycznie trenuję biegi za maluchem i swoje ćwiczenia na fitnesie c) śpię w końcu zdecydowanie dłużej niż przez ostatnie dziesięć miesięcy. I chyba już wiem, co się dzieje. Magiczne słowo, pogromca zdrowia- stres! Towarzyszy mi już od dłuższego czasu i odczepić się nie chce, skubany ;) Macie jakieś skuteczne metody odstresowania, poza meliską? Bo ja nawet w spa potrafię myślami być w przyszłości,co jeszcze mam do zrobienia, zamiast delektować się ciepełkiem.

  


Sporty dress: styl-moda; Leggings, slip on: allegro; Bag: diy

24 komentarze:

  1. Stres - mam tego samego dziada, na plecach mi usiadł i każe się taszczyć. Ale wiesz co, powoli odpuszcza. Myślę, że jak nic nie pomaga, żadne mantry i pozytwne myslenie, racjonalne tłumaczenie itd to można się pogodzić z tym stresem. "Dobra, jesteś, to jesteś, może pogadajmy" ;) To białe tunikosukienkowe ubrano masz super! Leggi mam identyczne :) Ogólnie rzecz biorąc świetny zestaw :) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety nie mam recepty na stres. Sama ostatnio doświadczam go zdecydowanie więcej, taki mam charakter, że się wszystkim przejmuję.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale najlepsze światło to właśnie te ostatnie promienie - tzw złota godzina :):)
    Bardzo sportowo wygldasz , w ciąży tez dobrze , nie przesadzaj ze sloniątkami ;);)
    Jedynie nie podoba mi sie tutaj torebka ....

    OdpowiedzUsuń
  4. bardzo chcialabym Ci doradzic cos na stres ale ja sama mam ten problem... czasem lapie sie na tym ze nawet podczas seksu potrafie myslec o mojej to do liscie :( smutne to wiem, ale jak tylko oge ograniczam spotkania czy zadania. nie wykluzcze wszytskiego ale czasem jak mam dosc to wyciagam soczewki i przynajmniej balaganu nie widze :) caluski :*

    ps.wracam po urlopie i nadrabiam zaleglosci :) dziekuje za komentarze u mnie :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Ruda Paskuda25 maja 2015 12:27

    Asia!!! Ja uwielbiałam swoje ciało w ciąży i czasami mam
    takie niemądre myśli, że może by jeszcze raz ;). Zdrowy rozsądek podpowiada mi
    jednak, że nie powinnam nawet o tym myśleć. Ledwo radzę sobie z dwoma
    szkrabami!!! Tak czy siak ciało kobiety w ciąży jest piękne i nie zmienię tego
    zdania nigdy!!! Co innego potem :). Rzeczywiście trudno jest wrócić do swojego
    (wyimaginowanego) ideału sylwetki;). No ale ciągle wierzę, że mi się to uda
    :D!!!

    Fajnie wyglądasz w tej sportowej sukience, ach... i przypomniałaś mi, że mam
    takie legginsiaki w szafie!!! Chyba z rok ich nie nosiłam, a fajne są przecież
    :D

    Zaczęłam namiętnie pić meliskę i chyba pomaga. Aktywność fizyczna też i
    wysypianie się, ale jak piszesz wszystkie te warunki spełniasz!!! Może postaraj
    się mniej myśleć o przyszłości, a skupić na tym co tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
  6. iluminacjekonwersacje@blogspot25 maja 2015 12:48

    wyglądasz dziś obłędnie :) trochę to zasługa bieli, która bardzo do Ciebie pasuje, a trochę pozytywnej energii, która od Ciebie emanuje:)
    mój sposób na stres, to powierzanie codzienności i wszystkich spraw Panu Bogu i wtedy śpię spokojnie, bo jest ktoś silniejszy i mądrzejszy, kto czuwa nade mną, nawet gdy śpię ;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. secret_style25 maja 2015 19:46

    No właśnie... stres... sama z chęcią dowiem się od Was, jak zapobiegać, co robić by stresować się mniej? też często wybiegam w daleką przyszłość, co będzie gdyby.. martwię się na zapas, zaprzątam sobie głowę wieloma sprawami na raz, a na koniec dnia, aż łeb mi pęka od tego myślenia, ale mam tak samo jak Ty... nawet w chwilach, gdzie powinam się relaksować, te myśli wciąż siedzą w głowie :/

    Świetna sukienka i tramposze! :) :) super wyglądasz w takim sportowym, niezobowiązującym wydaniu :) :)

    P.S. nooo z tą suknią baby blue, to dałam czadu, wiem :P hehehe

    pozdrowiam Cię kochana :)

    Daria

    http://style-of-secret.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Łuu, na stres-dziada nie mam bata - przez rok miałam niezłą jazdę, cały czas pod ciśnieniem, i mi siwe włosy przywlókł, ehh. Było nie było rower zawsze pomaga - muzyka do uszu i gdzieś przez lasy i pola pędzę, pedałuję ostro i rozładowuję stres psychiczny fizycznie.

    Super zestaw, sukienka jak tunika, slip-on, jest sportowo i elegancko, nawet 'pipetka' się załapała :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Asiu, znam to, znam... niby wszystko "zdrowe" ale cos jednak czlowiekowi dolega - ten cholerny stres potrafi czlowieka zjesc... Ja niestety nie mam na to recepty - wciaz poszukuje;)
    Twoj dzisiejszy look - strasznie mi sie podoba, podkresla smuklosc sylwetki, a biel zawsze jest taka swieza i elegancka, nawet jak jest w sportowym wydaniu!
    Pozdrawiam. Anka

    OdpowiedzUsuń
  10. Fajne te legginsy! I ta sukienko - tunika, podoba mi się:)
    A na stres - dla mnie natura wszelaka, rower, góry, i uważność;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tak pomyślałam, że w Twoim stylu szczególnie sukienka będzie :) Bo często przecież widzę Cię w sukienkach, a co najlepsze, doskonale sobie w nich radzisz na rowerze, czym mnie zadziwiasz, pozytywnie oczywiście :) Nie miałabym odwagi, dlatego zawsze wtedy ratują mnie legginsy.
    Wycieczki odstresowują, to fakt. Mnie pomaga często jak wyjdę do swojego ogrodu, stanę na końcu długiego pasa działki i kontempluję widoki- bo mam na co patrzeć. I czuję wtedy moc, wszechświat, czas stoi w miejscu, a ja krótko rozmawiam z Bogiem :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Otóż to, Aniu, na pozór mam wszystko, a ciągle za czymś tęsknię :) Buźki

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja tak robię od lat. Wszystkie ważne sprawy zawierzam Bogu, nauczyłam się mówić "teraz Ty się martw" i do tej pory działa. Jestem zdania, że na wszystko jest czas i miejsce :) Niestety nie potrafię radzić sobie ze stresem, kiedy nie mam wpływu na głupotę ludzką. Podam Ci przykłady. 1)Jadę na rozmowę kwalifikacyjną 50 kilometrów w jedną stronę na umówioną godzinę rano, z maluchem i mężem, żeby mógł go pobawić jak będę sprawy załatwiać. I co zastaję na miejscu? Trzydzieści kobiet umówionych na tą samą godzinę! Szok, zero kultury, zero taktu, zero szacunku. 2) Wszyscy stoimy w korku, gdy nagle jeden szaleniec postanawia wyprzdzić całą kolumnę pojazdów, oczywiście wymuszając pierszeństwo i o mały włos nie taranując mojego auta. I jak tu się nie stresować?
    Dziękuję za miłe słowa :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Justynka, jak bym tak wyglądała jak Ty po każdym dziecku to mogłabym mieć nawet dziecięcioro ;) Przesadziłam, ale uwierz mi, masz ciało modelki, a w ciązy wygladałaś tak smukło, jak niektóre dziewczyny przed ciążą :) Ja niestety nabawiłam się trochę komplikacji, chyba jednak swoje wiek zrobił, ale przede wszystkim to, że długo czekałam i walczyłam lekami o dziecko, a potem też cały czas podczas ciąży szpikowana byłam chemią. Efekt jest taki, że moje wnętrze woła o ratunek.
    Staram się myśleć, o tym co tu i teraz, tylko jakoś kiepsko mi to wychodzi ;)
    Buziaki :-*

    OdpowiedzUsuń
  15. No to witamy w klubie "myślących" o wszystkim i o wszystkich :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Yyyy, naprawdę? To te ostatnie promienie mają dać super światło? Kurczę, nie wiedziałam... Zawsze byłam przekonana, że raczej dopołudnia.
    Aniu, nie przesadzam ze słoniątkiem, mieć 20 kilo więcej, a nie mieć to jest różnica :)
    A wiesz, że torebka akurat mi tutaj bardzo pasuje- ale to mi :)
    Buźki

    OdpowiedzUsuń
  17. Dobre z tymi soczewkami :D szkoda, że noszę okulary, ale jakby się tak gdzieś zapodziały... ;) My naprawdę w jakąś nerwicę wpadniemy, Agatko :) A mówią, że sex jest dobry na rozluźnienie :))) Buźki kochana

    OdpowiedzUsuń
  18. Sylwia to wskakuj w te identyczne legginsy i fotki dawaj na bloga :) Pewnie pokażesz kolejnego wykonanego stwora- niczym tego pobić się nie da, no niczym. Jak się ma talent w łapkach ( i głowie) to musi wyjść genialnie :)
    Ja tam nie lubię mojego potwora, może w tym problem... nie akceptuję siebie w roli nerwusa. Chciałabym być taka sweet, miodzio do rany przyłóż, co to ludzi zjednuje, ale ja jestem niczym z Twojej ostatniej koszulki z małą Mi :) Co w głowie, to na języku. A potem cierp ciało... A może to i dobrze, że nie jestem takie lelum, polelum... takiej siebie nie lubiłabym jeszcze bardziej :)
    Buźki

    OdpowiedzUsuń
  19. secret_style26 maja 2015 22:17

    Nooo dokładnie mam to samo, martwię się o wszystkich dookoła, nieustannie myślę, a o sibie na szarym końcu :/ mój K. też zawsze do mnie mówi, że za dużo myślę, ale gdyby tak łatwo było się od tego oderwać, to przecież oczywiste, że nie robiłabym tego :/
    Noooo mój ksiądz, to pewnie ślubu by mi nie udzielił, znając jego odpały :P hehehe

    OdpowiedzUsuń
  20. Tak dokładnie, ta ostatnia godzina to najlepsze światło. Też lubię wówczas robić zdjęcia, tylko nie zawsze jest możliwość.. I faktycznie wtedy wychodzą najlepsze. Najgorzej około południa. ;)


    Zestaw bardzo fajny, mam podobne legginsy.

    OdpowiedzUsuń
  21. Już wskakiwałam i dawałam na bloga :D
    Na razie żadnych stworów, te ktore czekają na pokazania czekają na ciepełko.
    Dawno temu nauczyłam się pewnej trudnej sztuki akceptacji samej siebie pod każdą postacią, jaka się we mnie objawi. To trudne do przełknięcia być może dla innych, ale mi dało mega siłę. Nie chodzi o to, żeby zjednywać sobie ludzi, ale żeby kochać samego siebie - reszta sama się dzieje ;) :)

    OdpowiedzUsuń
  22. wyglądasz zjawiskowo, kochana!

    http://coeursdefoxes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  23. Stres mój nieodłączny towarzysz, czasami aż go nie czuję dopiero jak schodzi to wiem, że był, albo jak mąż mi powie, że wreszcie dobrze wyglądam:) Sposobów nie znam niestety:(
    Kochana porównałam zdjęcia i Ty moja droga masz już figurę idealną:) wiem, wiem zaraz napiszesz, że np brzuch jeszcze nie taki etc. ,ale wierz mi takich co po ciąży wyglądają jak przed jest na prawdę niewiele, a skłonna jestem rzec nawet, że nieźle się maskują:)
    Super wyglądasz:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Wiesz co... moją jedyną receptą na stres jest: działać. Żadne spa, relaksy, przeglądanie internetu w poszukiwaniu spokoju nie pomogą. Póki nie włożę rąk w coś konkretnego, stres się nie odczepi. Jeśli siedzi mi w głowie, że mam do zrobienia jakąś pracę, to nie będę spokojna, póki jej nie zrobię. Odkładanie tego na później tylko pogarsza sprawę. Uczucie po paru godzinach pracy nad tym, co stresowało - bezcenne. Ulga i świadomość, że teraz czas na nagrodę. A jeśli stresuje mnie fakt, że nie mam nic do roboty (bo pracuję na zlecenie i czasem zleceń nie ma) - to też zabieram się do działań - do szycia, do pisania notek na bloga itd. Ale wbrew wszelkim sugestiom nie próbuję się wyluzować i wyciszyć, bo to nic nie daje - przynajmniej nie mnie.

    Wszystko to piszę, żeby też powiedzieć, że nie wiem co Ciebie stresuje, ale może Ci się uda znaleźć właśnie w działaniu jakiś sposób?

    A tak na marginesie - bardzo fajnie wyglądasz w takiej sportowej wersji. Super są te legginsy w psi ząb!

    OdpowiedzUsuń

Komentuj zgodnie z kulturą blogową- szanuję Twoje zdanie, ale wszystkie obraźliwe komentarze będą usuwane.